18 stycznia

Obiad z Bondem

 

     Książka, którą widzicie na zdjęciu swoją premierę miała dokładnie cztery dni temu! I jak dostałam ją w dniu premiery z Wydawnictwa, tak ją przeczytałam na jeden chaps, ale czy to znaczy, że jest tak dobra? Chodźcie, opowiem!     


     "Obiad z Bondem" to drugi tom serii i choć mogłabym powiedzieć, że można śmiało czytać bez znajomości pierwszego, to mimo wszystko lepiej po kolei. Pewne smaczki, dowcipy, a nawet imiona mogą być niekoniecznie zrozumiałe, jeśli nie poznało się Tiffany'ego.

     Tym razem ponownie spotykamy bohaterów pierwszego tomu. Choć na pierwszy plan wysuwają się Eliza i Jacek. To ich historia została tym razem opowiedziana przez autorkę. Ale o co właściwie chodzi? Dwoje bohaterów, których relację można opisać jako "kto się czubi, ten się lubi" i można nieźle się ubawić przy ich przepychankach słownych jest mimo wszystko nieco skrzywdzonych przez życie. Eliza nie ma zaufania do mężczyzn, bo jeden nieźle jej nawywijał w życiu, a Jacek? To taki facet, który nie chciał się wiązać, a jednak go trafiło, mimo że to nie Alvaro, który zmienia kobiety w łóżku jak rękawiczki. Każde z nich ma swoje problemy, ale jednak coś ich do siebie przyciąga. Czy to ma prawo się udać?

     Myślę, że jeśli znacie powieści spod pióra Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, to wiecie, że pisze niezwykle lekko, przyjemnie i z poczuciem humoru. Tym razem także mnie nie zawiodła i zapewne wielu czytelników powie to samo. Choć mam jeden zarzut do postawienia! Dlaczego tak mało stron i dlaczego, na Boga, trzeci tom dopiero za rok?!

     Eliza w połączeniu ze swoją przyjaciółką Natalią, którą poznajemy w pierwszej części, to mieszanka wybuchowa. Dziewczyny po prostu musiały oczywiście władować się w kłopoty a przy tym, zamiast trząść gaciami... natrząsały się z oprawców. O co chodzi? Musicie przeczytać, ale wierzcie mi, czekałam na moment wielkiego bum i kłopotów od pierwszych stron i się doczekałam!

     Czyli, podsumowując, to świetna komedia romantyczna, której nie da się odłożyć nawet na chwilę. Myślę, że idealna na gorsze dni, aby się nieco roześmiać i zapomnieć o szarej rzeczywistości, a wierzcie mi, śmiechu to jest ogrom!

     Czy polecam? Oczywiście! Czekam niecierpliwie na część trzecią... czyżby po kolacji i obiedzie miało nadejść śniadanie? ;)

     Wydawnictwu Burda bardzo dziękuję za egzemplarz!




1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc szybko muszę nadrobić. 😊

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje