03 listopada

Gdy masz ochotę obejrzeć głupią komedię…



…Czyli „Sąsiedzi”.

Czasami człowiek tak po prostu ma ochotę obejrzeć coś lżejszego. Aktualnie jesteśmy wręcz atakowani filmami o trudnej tematyce a nie zawsze ma się chęć na łzy czy pełne refleksji wieczory.
Po produkcji takiej, jak „Sąsiedzi” najzwyczajniej w świecie idzie się spać z uśmiechem na ustach. Mało jest komedii, które bawią. Większość raczej żenuje (zwłaszcza nasze rodzime pseudokomedie, nie mówiąc już o komediach romantycznych wychodzących spod rąk polskich producentów, a fu!). Przykre ale prawdziwe.

Tutaj jest ten smaczek, że film kreowany jest na niesamowicie głupi, na coś w stylu „American Pie”. Błąd! Nic bardziej mylnego. Nie jest to kino ambitne ale takie ma nie być. Właśnie ma bawić swoją, z jednej strony absurdalnością, a z drugiej jakże prawdziwą historią.

Do rzeczy.
Mamy tu historyjkę studentów. Amerykańskich, czyli na potęgę tępych. Tak od zawsze są pokazywani w filmach. Czy oni tak faktycznie się zachowują? Nie wiem, oby to były parodie. Jasne, zdarzają się wygłupy ale bądźmy szczerzy, nie do tego stopnia ;)
Po drugiej stronie płotu mamy historię młodych rodziców. Są przezabawni i ogląda się świetnie zwłaszcza w momentach kiedy padają słowa typu „Ona na nas patrzy… ciągle patrzy”.
I wojna! A jakże ;) Brakuje tylko tego symbolicznego drewnianego płotu do kompletu. Ale i nie zakopują krzesła z Ikei więc… no, darujmy im.

Tylko tak szczerze, czy to jest jeszcze jakaś nowość? Wiedziałam doskonale o czym będzie ten film i w zasadzie nie wniósł nic nowego. Ot, kolejna zabawna produkcja, o której się zapomni szybko i bez żalu.

Uśmiałam się i nieco odsapnęłam od thrillerów przy tym filmie (które kocham całym sercem, to nie tak, że oglądam je bo nic innego nie ma ;)).

Czy polecam? Polecam :) Tak dla odmóżdżenia.
Na filmweb’ie nie ma zbyt wysokich ocen i nic dziwnego, bo to świetna zabawa ale nic poza tym.

Moja ocena: 7/10.

1 komentarz: