09 lutego

Mrok we krwi

 

      Hej, hej, hej! Jakiś czas temu otrzymałam od samego Autora książkę do przeczytania i zrecenzowania i to jest właśnie ta, którą widzicie na zdjęciu, czyli "Mrok we krwi". Czy była warta uwagi?    

     Paweł Kopijer chciał stworzyć świat fantastyczny, pełen magii, pochłaniający czytelnika w całości i jak myślicie, udało mu się to? 

     Zacznijmy od tego, co znajdziecie w tej książce, w jej wnętrzu. Poznajemy dwoje głównych bohaterów. Szamankę i Zabójcę skażonego mrokiem. To już zachęca i przypuszczam, że nie tylko mnie. Świat, który został wykreowany przez Autora wciąga czytelnika w swoje czeluści by mógł poznać królewskie rody, oczywiście także mroczne stworzenia, magiczne, a jakże! 

     Ale o co właściwie chodzi? Jak to w podobnych książkach, o władzę. Ale oprócz tego, gdzieś między wewnątrz tej książki, jeśli tylko po nią sięgniecie, przekonacie się, że nie tylko jest to prawdziwa powieść fantasy ale także książka, która niesie jakieś przesłanie, wartości. Bohaterowie są bardzo młodzi i te dwie wyżej wspomniane historie mają duże znaczenie. Bo przecież w światach magii to bohaterowie grają pierwsze skrzypce, później stworzony przez Autora świat, a później potwory, stwory i magia!

     Myślę, że każdy miłośnik powieści fantasy z przyjemnością przeczyta tę książkę, ale trzeba się liczyć z tym, że nie jest ona lekka i przyjemna. Nie, jak na prawdziwy mrok przystało, jest właśnie mroczna. Podobało mi się to ogromnie.

     A czy polubiłam bohaterów? I tak i nie. Z jednej strony wczułam się w każde z nich bardzo mocno, bo Paweł Kopijer wykreował postacie bardzo charakterystyczne, wyraziste. Czuć jak by się patrzyło ich oczyma na świat, który ich otacza. Za to ogromny plus. 

     Odczuwam jednak wielki niedosyt, ale zdaję sobie sprawę, że jest to dopiero pierwszy tom, a ma to być przecież trylogia. A może w międzyczasie się to przerodzi w serię? Przekonamy się z czasem. Czemu niedosyt? Jeśli chodzi o fantastykę, to osobiście uwielbiam opasłe tomiszcza. Świata magicznego według mnie nie da się zmieścić na 300-500 stronach. Po prostu nie. Każdy element, każda postać, potwór, akcja, wojna, walka o władzę muszą być stworzone na kartach powieści, a tego nie da się rozpisać w tak małej ilości znaków. Aczkolwiek, to moje osobiste, bardzo subiektywne zdanie.

    Podsumowując: polecam. Choć naprawdę zagorzałym fanom fantastyki i bez zbyt wygórowanych oczekiwań. Jeśli ktoś zechce zacząć czytać ten gatunek i trafi akurat na "Mrok we krwi" to myślę, że może się zrazić. A jak wiemy, jeśli ktoś kocha fantasy, to pochłania je naprawdę bez względu na ilość stron, a nie się męczy zerkając ile jeszcze do końca. Dlatego ode mnie 4/10 gwiazdek. Z jednej strony nie rozumiem tych ocen i opinii zachwycających się książką, a z drugiej nie rozumiem tych, które są oceniane na najniższe oceny. Ot, każdy z nas ma swój gust, ale warto w każdej książce znaleźć zalety i wady :)

     Bardzo dziękuję Autorowi za egzemplarz, choć czy po kolejny tom sięgnę, to szczerze mówiąc, nie wiem. Zwyczajnie dla mnie to za mało, za ubogo i liczyłam na coś więcej. To nie Gra o tron, w porządku, ale kurczę, jeśli ktoś poprosi o polecenie czegoś ciekawego, to nawet na naszym rodzimym rynku książki jest dużo ciekawszych nazwisk. Chociażby Paulina Hendel i jej dwie wspaniałe serie fantasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje