03 lipca

Strach, który powraca




     Hej, hej! Magda Stachula to jedna z moich ulubionych polskich pisarek, ale jak wiadomo, nie oznacza to, że każda jej książka wzbudzać będzie u mnie achy i ochy. Jak to było tym razem? Zapraszam dalej, opowiem!    

     Często sięgacie po książki polskich autorów? U mnie to było tak, że przez długi czas się upierałam, że lepsze jednak są zagraniczne powieści i nie warto sięgać po nasze, rodzime. Zmieniło się to już jakiś czas temu i w tej chwili sięgam z przyjemnością, zwłaszcza po kryminały czy thrillery. Uważam, że akurat w tym gatunku mamy ogromne sukcesy zarówno w literaturze jak i w serialach, czy filmach.

     Magdę Stacuhulę poznałam zupełnym przypadkiem, bo pierwszą książką, po jaką sięgnęłam była "W pułapce". Przyciągnęła mój wzrok na półce w empiku i tak się poznałyśmy. Uważam, że to był ten moment, kiedy podświadomie wiedziałam, że to będzie coś, co polubię od pierwszych stron. I szczerze mówiąc, nie zawiodłam się. Już tamta kupiła mnie brutalnością, dusznością i budzeniem niepokoju w czytelniku, a z każdą kolejną było tylko lepiej. Ale dziś chciałam Wam opowiedzieć o najnowszym cudeńku od właśnie Magdy Stachuli, czyli o "Strachu, który powraca".

     Jest to powiedzmy kontynuacja "Idealnej" choć śmiało można czytać bez jej znajomości, bo akcja poprowadzona jest tak, że można traktować te dwie książki jak oddzielne historie. Tylko o czym właściwie ta książka jest? Już mówię.

     Jeśli jeszcze nie czytaliście "Idealnej" to dopiero poznacie bohaterów czyli Anitę i Adama. Anita w końcu doczekała się wymarzonego, wyczekanego dziecka i teraz mogłoby się wydawać, że wiedzie z mężem szczęśliwe życie... aż pewnego dnia znajduje przed domem czerwoną kopertę i jej myśli zaczynają biec ku zdarzeniom z przeszłości. Mimo to postanawia ją otworzyć i w środku znajduje komplet bielizny. Pierwsza myśl: Adam. Zrobił jej prezent! Po czym orientuje się, że rozmiar się nie zgadza i zaczyna się denerwować. To jednak jeszcze nic specjalnego, bo kolejnego dnia Anita otrzymuje sms-a, w którym ktoś stwierdza, że nie zasługuje na to, co ma. W tej chwili kobieta już wie, że wrócił koszmar z przeszłości.

     Jak to u Stachuli, nic nie jest oczywiste i czytelnik jest zakręcony w okół własnej osi tak, że nie wie, w którym kierunku zmierzać. To jedna z ogromnych zalet Autorki, bo taka umiejętność powoduje, że dostajemy i efekt zaskoczenia i taki dreszczyk wewnętrzny, bo naprawdę ciężko czegokolwiek się spodziewać i coś przewidzieć. Do tego bardzo przyjemnie poprowadzona narracja z perspektywy różnych osób, która daje czytelnikowi większą perspektywę. Mieszanka wybuchowa!

     Ta książka to porządny, mocny thriller psychologiczny, po którym zaczynasz się oglądać za siebie i doszukiwać dziwnych rzeczy tam, gdzie ich nie ma. Taki powinien być dobry dreszczowiec i "Strach, który powraca" taki właśnie jest! Szczerze mówiąc, ciężko ją nawet na chwilę odłożyć. Dla mnie to jest wyznacznik bardzo dobrej powieści i gratuluję Autorce kolejnego sukcesu, bo "Strach, który powraca" niewątpliwie nim jest.

     Wydawnictwu Znak serdecznie dziękuję za egzemplarz i możliwość przeczytania książki jeszcze przed premierą!

2 komentarze:

  1. To jedna z tych książek, które bardzo chciałabym mieć w swojej biblioteczce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna polska pisarka niemal mi nieznana...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje