24 lipca

Stróż krokodyla




        Kopenhaga, stara, zniszczona kamienica i...trup. To już może sugerować dobry, porządny kryminał, nie sądzicie?    
      
       Bardzo lubię skandynawskie kryminały i był to jeden z powodów, dla którego chciałam przeczytać tę książkę. Jednak czekała ona i czekała na swoją kolej, ale ponieważ wydawnictwo Zysk i S-ka przysłało mi ją niedawno, ucieszyłam się na myśl, że nareszcie się poznamy z Katrine Engberg!

       Jak na porządny kryminał przystało, na początku zostają czytelnikowi odsunięte pod nos zwłoki. No może nie zupełnie czytelnikowi, bo właściwie to Panu Gregersowi. Otóż, wspomniany Pan pewnego ranka poszedł wyrzucić śmieci i jego ciekawość czy też troska o sąsiadów popchnęła go w stronę okna, które było uchylone. Mężczyzna potyka się, przewraca, a kiedy jego umysł już ogarnia całą rzeczywistość musi się zmierzyć również z tym,że leży on na zakrwawionych zwłokach dziewczyny.

       No dobrze, trup jest, krew jest, pierwszy warunek dobrej książki spełniony! Teraz przejdźmy do drugiego. Zaczyna się śledztwo.I tu zaczyna się dość ciekawa historia, bo wiadomo, że młoda kobieta została zamordowana, ale dlaczego w książce, którą pisze jedna z mieszkanek kamienicy jest odzwierciedlone to, jak denatka wyglądała już po tym, jak została uśmiercona? Przecież poza tym, nic nie wskazuje na motyw. Czy tę zagadkę rozwiąże dwóch inspektorów?

       Muszę powiedzieć, że polubiłam inspektorów Kornera i Wernera. Tak, rymują się ich nazwiska, co powoduje regularnie uśmiech podczas czytania. Ta dwójka pracuje na zasadzie "kto się czubi, ten się lubi" i niewątpliwie jest to zaleta tej powieści. Z chęcią poznałabym ich bliżej w kolejnych tomach, jeśli takowe zostaną wydane. Zaskarbili sobie moją sympatię!

       Co mam do zarzucenia? Przeciąganie opisów. Po co? Miejscami jest to odrobinę nudne i według mnie część można by śmiało przyciąć o połowę.

       Co mi się podobało? To debiut, a do nich ostatnio podchodzę z pozytywnym nastawieniem i tutaj również, mimo że książka nie jest top of the top, to uważam, że jest naprawdę dobra. Do mnie przemówiła również ciekawie skonstruowana fabuła. Człowiek się czuje co najmniej jak by oglądał serial kryminalny, gdzie badane są szczegółowo elementy zbrodni, a przy tym inspektorzy są dokładni w swojej pracy, a poza tym poznajemy ich też od strony prywatnej.

       Czy polecam? Tak, to bardzo przyjemny debiut i myślę, że warto po nią sięgnąć. A czy po fakcie będziecie zadowoleni i będziecie chcieli więcej od tej autorki? Dajcie znać!

       Wydawnictwu Zysk i S-ka bardzo dziękuję za egzemplarz. To kolejna dobra książka, którą dzięki Wam poznałam :)


3 komentarze:

  1. Może kiedyś sięgnę po ten debiut. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dotąd czytałam raptem kilka skandynawskich kryminałów, ale wszystkie wspominam dobrze. Możliwe, że i po ten kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się, że mam ją na czytniku, ale ręki za to uciąć nie dam ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje