01 października

Stracona tożsamość

 

     Hej! Ponieważ dzisiaj czwartek i jak co czwartek znajdziecie u mnie przesłuchanie czwartkowe pewnego autora... lub autorki, to muszę Wam opowiedzieć najpierw o książce. Tak, wiem, już się domyślacie, że dziś na tapecie Ewelina Dobosz! Wypatrujcie wpisu, a teraz zapraszam na recenzję jej drugiej książki!     

     "Stracona tożsamość" jest drugim tomem, kontynuacją "Nowej tożsamości". I tutaj ostrzegam, będą spojlery pierwszej części bo inaczej się po prostu nie da. Te dwie książki tworzą spójną całość i niestety, według mnie trzeba czytać po kolei bo inaczej wielu rzeczy się nie ogarnie. Dlatego też opowiadając o drugim tomie wiem, że zaspojleruję Wam pierwszy. Drugiego nie, obiecuję ;)

     Z Eweliną Dobosz poznałam się właśnie sięgając po jej pierwszą książkę. Był to udany debiut więc liczyłam i na to, że druga powieść będzie równie dobra,a  czy tak faktycznie było? Jeśli nie mieliście okazji przeczytać mojej opinii o "Nowej tożsamości", to zapraszam tu: KLIK!

     Przejdźmy do konkretów. W tej części ponownie spotykamy się z dobrze już nam znanymi bohaterami. Igor i Emily ponownie muszą się zmierzyć z problemami i to nie tylko na stopie zawodowej, gdzie Emily postanawia wrócić do pracy w firmie byłego kochanka (tak, ja też miałam takie WTF?!), ale również w życiu prywatnym bo kobieta zmaga się z traumą, której nabawiła się dwa lata wcześniej. Cóż, problemy będą się piętrzyć, a czy bohaterowie z nich wyjdą obronną ręką?

      Powiem tak: autorka dała swoim czytelnikom popalić. Po pierwsze, bardzo lubię bohaterów. Są spójni, przemyślani, każde ma swój charakter i kiedy się czyta o nich, o ich poczynaniach, to ma się wrażenie, jak by się ich znało od dawna i jak by się stało tuż obok nich. Za to ogromny plus bo można się irytować decyzjami bohaterów lub można im kibicować, cieszyć się razem z nimi, ale ważne jest to, aby czuć, że są prawdziwi.

     Druga sprawa, to cała akcja powieści. Bardzo płynne przejście między dwoma tomami i co ważniejsze, drugi nie jest naciągany, pisany na siłę. Wręcz powiedziałabym, że w drugi zostało włożone jeszcze więcej emocji, uwagi i na plus to, że widać, że autorka się rozwija, brnie do przodu. Super. Jak dla mnie każda kolejna powieść zapewne będzie coraz lepsza.

     A teraz jeszcze kilka słów o samym wydaniu. Po pierwsze: okładka. Świetnie ze sobą współgrają obie części serii. Przyjemnie się na nie patrzy i trochę też sugerują, kto jest w której części tą postacią "na widelcu". W pierwszej był to Igor,a  teraz na pierwszy plan wysuwają się problemy Emily. Plusik za to! A drugi plusik za to, że nie ma błędów. Sięgam ostatnio po bardzo dużo książek, różnych wydawnictw i bolą mnie oczy jak widzę w niektórych książkach literówki, złe odmiany, a czasem pomyłkę imienia. Niestety, korekta często leży i kwiczy, ale nie w "Straconej tożsamości". Tu nie znalazłam takich problemów choć też nie jestem korektorem i być może są, nie krzyczcie! Ja nie widziałam, a dzięki temu lepiej mi się czytało.

     Podsumowując: jest to świetna książka, w której znajdziecie nie tylko romans, ale także akcję. Ogromne emocje i czytanie w napięciu od początku do końca. Czy ta książka ma jakieś minusy? TAK! Sadystyczne znęcanie się autorki nad głównymi bohaterami! To jest straszne, okropne! No, to tyle ;)

     Chciałam podziękować Wydawnictwu Kobiece za wspaniałą współpracę i za to, że przyjeżdżają do mnie tak ciekawe książki! Tym razem spowodowaliście kaca książkowego z Eweliną na spółkę. Dlatego przesłuchałam ją i jeszcze dziś będziecie mogli poczytać o co odpytałam! A pytałam o "Straconą tożsamość" :)



2 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje