02 stycznia

Długa noc w Paryżu

      "Długa noc w Paryżu" - propozycja od Wydawnictwa Czarna Owca, o której dziś Wam opowiem :)     


         Uwielbiam thrillery! Pewnie już to wszędzie powtarzałam milion razy, ale jakoś tak najbliżej mi do kryminałów i thrillerów różnej maści. Cóż, pochłaniam te szpiegowskie, medyczne, psychologiczne. Stąd, tę książkę również musiałam mieć na swojej półce i ją przeczytać. Tak też się stało dzięki Wydawnictwu Czarna Owca i dzięki temu mam dziś dla Was o niej kilka słów.

      Co znajdziecie w środku? Lotnisko Charlesa de Gaulle’a, a więc Francja, tytułowy Paryż. Na tym lotnisku znika wraz z kobietą w czerwieni izraelski technik. Nikt nie wie, o co chodzi. Tą sprawą zaczyna się zajmować izraelski pułkownik, a tamte siły są w stanie gotowości. Samo to już powoduje wręcz niepokój. Do tego doliczmy policję francuską, chińskich komandosów i wręcz ma się wrażenie, że za moment będzie tam dosłownie armagedon dyplomatyczny. 

     Kiedy zagłębić się w informacje dotyczące tej książki, to dowiecie się, że akcja toczy się w przeciągu dwóch dni. Założyłam więc, że będzie mknąć, ale okazuje się, że wcale niekoniecznie. Mam wrażenie, że powinien to być scenariusz filmu lub serialu. Jako książka dla mnie wypadła dość przeciętnie. Już tłumaczę dlaczego.

     Przede wszystkim narracja. Często można się spotkać z tym, że narracja prowadzona jest z perspektywy dwóch lub więcej bohaterów i ja uważam to za zaletę, ale nie tym razem. Tu problem polega na tym, że częściowo jest zaznaczone kto w danym momencie opowiada o dziejących się wydarzeniach, a częściowo nie. To czytelnik ma się domyślać, zgadywać kto akurat coś takiego mógłby powiedzieć? To, że to thriller szpiegowski, nie znaczy, że mam zgadywać kto jest kim i kto właściwie co mówi.

    Poza tym, po co tych bohaterów jest tak dużo? Czytelnik się dosłownie gubi w ich ilości. Zwłaszcza, że nie są jakoś specjalnie charakterystyczni, żeby ich bez problemu rozróżniać. Czepiłam się tych postaci, ale one odgrywają, przynajmniej dla mnie, ogromną rolę w powieści.

    Jeśli chodzi o akcję, to według mnie na ogromny plus. Wszystko dzieje się dość szybko, nie ma rozwlekłych opisów i widać, że pomysł był, choć wykonanie tak na pięćdziesiąt procent. Za to zakończenie świetne. Przemyślane, niekombinowane pod koniec jak tu czytelnika owinąć wokół własnej osi, tylko zakończone z przytupem. Pewnie wiele osób się domyśli, jak to wszystko się potoczy, ale myślę, że dla wielu będzie to zaskoczeniem.

    Czyli polecam czy nie? Sama nie wiem. Z jednej strony nieco się zawiodłam, ale z drugiej całkiem dobrze się czytało. Więc ode mnie 5/10 gwiazdek, a decyzję zostawiam Wam. To Wasza sprawa czy przeczytacie czy nie, ale chętnie się dowiem, jak Wam się podobała jeśli już po nią sięgniecie :)

     Wydawnictwu Czarna Owca dziękuję za egzemplarz!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje