Hej, hej! Sięgacie czasami po książki spod pióra Alicji Skirgajłło? Bez względu na to czy tak, czy nie, zapraszam dalej, opowiem Wam o tej konkretnej!
"Pokonany" nie był moim pierwszym spotkaniem z tą Autorką, ale mam też poczucie, że chyba jednak ostatnim. Dlaczego? Już mówię. Otóż mam bardzo mieszane uczucia, bo jednak powieści Alicji Skirgajłło naprawdę lubię, ale prawda jest taka, że nie wszystkie. Natomiast dziś zagłębimy się w tę konkretną.
O czym ona jest? O mężczyźnie, któremu na imię Shade. Oznacza ono dokładnie i dosłownie "Cień". Myśli on, że to właśnie przez to imię jest mu tak w życiu ciężko. Porzucony na śmietniku, odbijający się od jednej do drugiej rodziny zastępczej, wszędzie dostrzega tylko nienawiść no i oczywiście ma swoje uzależnienia. Ja rozumiem, że takie osoby istnieją, ale serio, ta historia jest po prostu... nudna. Kolejny mężczyzna, którego definiuje to, że został w dzieciństwie porzucony i później musi być ćpunem, alkoholikiem i zabójcą?
Kiedy czytałam opis tej powieści miałam na jej przeczytanie ochotę, bo myślałam, że zrodził się w autorki głowie pomysł, który będzie fenomenalny. Myślałam, że nas, czytelników zaskoczy, że będzie się działo, a tymczasem historia nawet nie jest jakoś specjalnie wzruszająca, nie mówiąc o tym, żeby była porywająca. Mam wrażenie, że w pewnym momencie pisanie książek sprowadza się do oglądania jakiegoś filmu, serialu czy czytania książki i przekładania na swoje. Bo taka historia to już była, wiele razy.
Dlatego właśnie nie polecam. Według mnie nie ma w tej książce krzty iskry, emocji, ani niczego nowego czy ciekawego. Mimo to, dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz.Tak to już jest, że nie zawsze trafia się na świetne historie, czasami to kwestia gustu, a czasami tego, że Autor miał pomysł na jedną czy dwie książki, a wydawane są kolejne.
Ja podziękuję. Dziękuję za szczerość w recenzji. 😊
OdpowiedzUsuńOpis mnie nie zachęcił.
OdpowiedzUsuń