27 maja

Imiona śmierci

 

       Hej, hej! Dziś o książce ze zdjęcia, która... no właśnie, jest warta uwagi? Chodźcie dalej, opowiem!     


     "Imiona śmierci" kuszą okładką, która w sumie ma być tajemnicza, dziwna, niekoniecznie zdradzająca co znajdziemy w treści. Takie było moje pierwsze wrażenie. No bo w sumie ciężko stwierdzić czy to będzie opowieść o jakimś wojowniku, a samo to już może mieć również miliony znaczeń. Od typowych walk fizycznych, po walki o miłość, życie, na wojnie... i tak dalej.

    Już Wam mówię, o czym jest ta opowieść. Poznajemy główną bohaterkę, Yoshiko Kansei. Dziewczyna ma tylko siedemnaście lat, ale już zostaje postawiona przed wyzwaniami, jakie pewnie większość ludzi będzie kojarzyć tylko z filmów. Musi zostawić swojego dziadka, by dokonać zemsty za wyrządzone im niegdyś krzywdy. Młoda kobieta była szkolona w sztukach walki przez właśnie dziadka, a teraz musi wyjechać na szkolenie kolejna, aby pokonać Czerwonego Smoka. Wyczuwacie już nutkę fantasy? Też tak zakładałam! Ale brnijmy dalej... Kiedy Yoshiko już jest w drodze spotyka na niej człowieka, który będzie dla niej bardzo ważny. Czyżby zalążki uczucia? Niestety, wszystko zaczyna się zmieniać i ma to wpływ na dziewczynę, zmienia ją jak każde inne doświadczenie życiowe. Po mistrzu, który miał ją szkolić spodziewała się zupełnie kogoś innego, a do tego wyspa staje w obliczu wielkich niebezpieczeństw. Jakich? Musicie sprawdzić sami!

     Skusiłam się na lekturę tej książki ze względu na to, że obiecywano mi świetną opowieść, nietypową. Są nawiązania do wschodu, do sztuk walki, ale również pewne przesłanie płynące z treści. Czy zatem to książka typowo dla nastolatków? Niekoniecznie, a ja mam wrażenie, że za wiele jest w nią włożone, poruszone wątków, a tak naprawdę nic z tego nie wynika. W końcu to dramat czy fantasy?

     Tak czy inaczej, znajdziecie w środku opowieść o sztukach walk, o zemście, miłości, ambicji. Wszystko włożone w japońską, wschodnią kulturę, co mi osobiście nie przypadło do gustu. Mam odczucia bardzo mieszane co do tej książki, bo czuję, jak by autorka pchała w nią wszystko i nic. Tak naprawdę. 

      Czy polecam? Pojęcia nie mam. Myślę, że każdy fan fantastyki będzie zawiedziony, a z kolei każda osoba lubująca się w obyczajówkach rzuci to, bo to właśnie fantastyka. Cóż. Ode mnie 5/10 gwiazdek.

3 komentarze:

  1. Nie jestem do niej przekonana. Lubię fantastykę, ale to połączenie z japońskimi klimatami chyba nie do końca by mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba podziękuję

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje