13 maja

Rączka rączkę myje


      Hej, hej! Mam dzisiaj dla Was przygotowane kilka słów o książce Olgi Rudnickiej, zapraszam dalej!     


      Olgę Rudnicką pewnie wiele osób zna, w końcu wydała naprawdę już sporo powieści i to dobrych, co ważne. "Rączka rączkę myje" to trzeci tom serii o Matyldzie Dominiczak i dla mnie to jedno z ciekawszych spotkań z twórczością tej właśnie autorki. A że ostatnio zaczytuję się w komediach kryminalnych, to i po tę sięgnęłam od razu, w momencie kiedy odebrałam paczkę od wydawnictwa Prószyński i S-ka. Czasem już tak jest, że jak się na coś mocno czeka, to się nie może człowiek doczekać tak mocno, że chociaż dwie strony, chociaż pół rozdziału musi przeczytać choćby to było pod biurkiem w pracy, prawda?

     Opowiem Wam po krótce, o czym jest ta część, ale pamiętajcie, że to seria i jednak czytać w kolejności będzie Wam wygodniej, aczkolwiek, jak zaczniecie od tyłu, też będzie zabawnie ;)

     Jak na komedię kryminalną przystało, od razu dostajemy wątek... kryminalny właśnie. Rodzinne ogródki działkowe, które są często oazą spokoju, miejscem, w którym spotykają się ludzie na grilla, odpocząć, posielankować po prostu tym razem padają ofiarą wandalizmu. Nie dość, że są okradane, to jeszcze ktoś, a to przekopuje ogródki, a to niszczy altanki, no serio? Może gdzieś jest zakopany skarb typu złoty pociąg albo trup? Ktoś ewidentnie czegoś szuka. I tu pojawia się Matylda, której historię widzimy kilka lat wstecz, kiedy to się jeszcze uczyła i przy tej sprawie pomagała komisarzowi  Tomczakowi. Śledztwo trwa w najlepsze, przysługi, układy, układziki i zaczyna się robić wręcz wesoło...

     W każdym z tomów tej serii cofamy się kilka lat po to, by obserwować główną bohaterkę, kiedy to prowadziła śledztwa i tym razem również. Jest to bardzo ciekawy zabieg i mam nadzieję, że w miarę wydawania kolejnych części będziemy w miarę brnąć ku obecnym zmaganiom Matyldy, ale póki co czyta się świetnie. Atmosfera jest dość komiczna, ale to w końcu komedia kryminalna. Najzabawniejsze są monologi Matyldy, ale również dialogi pomiędzy bohaterami, przy których można się mocno uśmiać. Muszę też zaznaczyć, że spotykamy w tej części osoby, które już znamy z poprzednich dwóch i tu można sobie lekko popsuć zabawę jeśli się ich nie zna. Są oczywiście też nowe postacie, równie mocno dostarczające powodów do śmiechu.

     Jeśli nie lubicie, nie znacie komedii kryminalnych lub do tej pory uważaliście, że co kryminał, to kryminał, a komedia, to komedia, to to jest dobry moment i odpowiednia książka, aby się przekonać o tym, że to idzie w parze. Polecam!

     A Wydawnictwu Prószyński bardzo dziękuję za egzemplarz!



3 komentarze:

  1. Komedie kryminalne nigdy mnie jakoś bardzo nie zachęcały, ale czasami po nie sięgałam i za każdym razem byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstyd przyznać, że jeszcze nie czytałam nic tej autorki

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje