Book Morning! Znacie książki Iwony Banach? Bo właśnie dziś o jednej z nich kilka słów przygotowałam, zapraszam dalej!
Na salony, a właściwie na półki księgarniane, wjechała miesiąc temu komedia kryminalna "Morderstwo na śniadanie". Jest to drugi tom serii z papugą Pindą w roli głównej. Czy trzeba czytać po kolei? Tak! Są to ze sobą ściśle powiązane książki. Czy zatem mogą zdarzyć się spojlery? Tak, przepraszam. Czy mogę podrzucić link do recenzji pierwszej części? Tak, oczywiście, proszę: KLIK!
Tym razem, również papuga jest w centrum całej akcji, a jak na komedię kryminalną przystało, mamy i trupa. Tym razem jest to listonosz i czym biedak zawinił? No tego właśnie nie wiadomo. A cóż kolorowe ptaszysko ma do tego wszystkiego? A no, odmieniło się jej i zamiast rzucać przekleństwami, zaczęła... szczekać niczym pies. Ale to nie koniec absurdów. A maleńkiej miejscowości Głuszyn, bo tam właśnie dzieje się wszystko opisane w tej książce, powstaje instytut kosmitologiczny. Czujecie tę aferę? Nie daj Boże jak stawiali wiatraki, anteny 5G i ludzie dostawali głupawki a tu, w pałacyku taki instytut? Spodziewają się kontaktu z obcymi? Trzeba też nadmienić, że ciało listonosza zostaje znalezione w polu i do tego w kręgu... no to teraz tylko czekać, aż pojawią się ufoludki!
Myślę, że powyższy opis wystarczy, aby zagłębić się w niekończącą się falę śmiechu, którą przy tej książce funduje Iwona Banach. Mam wrażenie, że z każdą kolejną wydaną powieścią nieco bardziej przesuwa granicę, testując, ile zniesiemy, a raczej ile zniosą książki, bo kolejne to już powinny chyba być wydane w twardej oprawie w razie gdyby ktoś wyrzucił ją w powietrze w trakcie nagłego wybuchu śmiechu. Pamiętajcie też, aby nie czytać w komunikacji miejskiej lub założyć czapkę z napisami z przodu i z tyłu informującymi, że niekontrolowane napady śmiechu nie są związane z chorobą psychiczną, a ze świetną zabawą przy czytaniu o przygodach szczekającej lub przeklinającej papugi.
Wiem, że wiele osób jest uprzedzone do komedii kryminalnych no bo jak to tak wiązać zbrodnię z zabawą? A no, można i najlepsze jest to, że macie świadomość, że ktoś zginął, że być może było to morderstwo, być może cierpiał, a i tak autor obraca zdarzenia tak, że chce się wam z tego śmiać. No cóż, być może łatwiej dzięki temu zwodzić i jeszcze trudniej jest odgadnąć kto i dlaczego zabił? ;)
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Dragon :)
A kupić możecie ją w tych sklepach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz