29 lipca

Żelazna zbrodnia


      Book Evening! Dzisiaj o książce, której okładka wiele mówi, zapraszam dalej, opowiem dlaczego!     


     "Żelazna zbrodnia" jest drugim tomem serii Żelazne serca i tak jest skonstruowana ta seria, że trzeba czytać jej kolejne części w odpowiedniej kolejności, bo są ze sobą powiązane tak, że nie znając pierwszego można się zwyczajnie pogubić w drugim. To tak, abym nie rzuciła przypadkiem spojlerem jeśli ktoś z Was nie czytał jeszcze ani jednej, ani drugiej. Uprzedzałam!

     To jak już uprzedziłam, że mogę przypadkiem powiedzieć za dużo, to teraz przejdę do okładek, które według mnie są wyjątkowo trafnie dobrane. Nie mamy kolejny raz gołych klatek piersiowych mężczyzn tylko twarze i tu ogromny plus również za to, że nie są znów te same, że to nie ten sam  model, a jednak się wyróżniają na tle wszystkich tych czarnych okładek z czerwonymi napisami i/lub półnagimi mężczyznami. Co ciekawe, przynajmniej dla mnie, po tych kawałkach można rozpoznać jak bardzo pasują do treści. Jak w pierwszym tomie, do zasad żelaznych pasowała tamta szczęka, tak przy tej w stu procentach tak wyobrażałabym sobie mężczyznę, który może dopuścić się zbrodni. Czy również tym razem to trafione w punkt? Już Wam mówię.

     Brynn, nasza główna bohaterka ma nie lada kłopoty i to przez własnego ojca. Cóż, pewnie świat, w jakim się obraca również ma na nią wpływ, ale kto w rzeczywistości zostaje świadkiem morderstwa, prawda? Z reguły jest to bardzo nieszczęśliwy przypadek, albo wręcz przeciwnie, tak ustawione zdarzenie, aby to pokazać. Brynn niestety właśnie ma okazję taką sytuację zobaczyć na własne oczy i mimo, że szybko się orientuje, że musi uciekać, to została już zauważona przez pewnego człowieka, który złoży jej niedługo nieoczekiwaną wizytę. Cóż może z tego wyniknąć? Postanowi się jej pozbyć, bo widziała zbyt wiele?

     Wiecie jak to jest z seriami...albo autor ma pomysł, albo go nie ma i ciągnie bez sensu rozpoczęte wątki. Tak niestety jest również w tym przypadku. Mam wrażenie, że autorka miała ciekawy pomysł na pierwszy tom, a później pojawiła się propozycja zrobienia z tego serii i klops! Jest słabo. Miała wrażenie podczas czytania, że wyprodukowanie takiej ilości słów, żeby zebrać chociaż na te dwieście stron było męczarnią dla Agaty Polte. Czekałam i czekałam aż coś zacznie się w końcu dziać, ale się nie doczekałam.

     Żelazna zbrodnia, rekin krążący wokół swojej ofiary, świat mafii, ojciec narkoman i to wszystko przytrafiło się jednej, biednej Brynn. Tylko kurczę, ja w tej książce tej zbrodni nie znalazłam, bo człowiek dążący do sukcesu w sumie się żadnej nie dopuścił. Chyba że to zabójstwo z samego początku miało być taką właśnie zbrodnią. Cóż, oczekiwałam czegoś zupełnie innego, a wypadło blado i nijako.

     Podsumowując, oczekiwania wobec tej książki miałam ogromne po przeczytaniu pierwszego tomu serii i przypuszczam, że wiele osób również i tak samu dużo pewnie się zawiodło, bo ta się nie umywa do poprzedniej powieści Agaty Polte. Szkoda, bo mogła być z tego świetna, inna, ciekawa seria.

     Wydawnictwu Niezwykłe dziękuję za egzemplarz!



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje