07 sierpnia

Zbrodnie bez ciał [PRZEDPREMIEROWO]


      Hej, hej! Dzisiaj kilka słów o książce ze zdjęcia, czyli o "Zbrodnie bez ciał" :) Zapraszam dalej!     


     Dwóch autorów i jedna książka to zdecydowanie dla mnie z reguły problem i niekoniecznie sukces, ale nie w przypadku literatury faktu, a do tej zalicza się książka "Zbrodnie bez ciał".  Tym razem znam jednego autora, a w zasadzie autorkę, Dianę Brzezińską, której serię o Adzie i Krystianie uwielbiam, a drugi autor jest dla mnie zagadką. Ale czy to oznacza, że teraz nadrobię jego powieści? Cóż, to pewnie zależy od tego, jak mi się podobała ta konkretna, a o tym już opowiadam.

     Pewnie po tytule już się domyślacie, co znajduje się w środku. Diana jest osobą, która z prawem ma wiele wspólnego, jest mediatorem, prawniczką i do tego pisze kryminały, do których również musi zrobić research. Zatem nie jest jej obce czytanie akt, przeglądanie dowodów dosłownie w ilościach hurtowych. Natomiast Andrzej Gawliński jest kryminalistykiem, suicydologiem, a do tego dyrektorem w Centrum Kryminalistyki i Medycyny Sądowej. Czego chcieć więcej przy tworzeniu tego typu literatury faktu? Spotkało się dwoje specjalistów!

     Ale do celu. Wyobraźcie sobie, że nie ma ciała, zatem nie ma również zbrodni, prawda? Często jest powtarzane takie powiedzenie i trudno się z nim nie zgodzić, bo jak udowodnić komuś, że zabił, skoro nie znaleziono trupa, ani nawet jego szczątek? Są to jedne z najtrudniejszych spraw, a jednocześnie fascynujące pod tym względem, że jednak ludzi skazano po przeprowadzeniu śledztw. W tej książce  zostało przekopane od a do z pięć spraw. I pomyślcie, że były one typowo poszlakowe, gdzie każdy śledczy mógł sobie tak naprawdę dopowiedzieć swoją historyjkę. Czy udało się dwóm utalentowanym osobom znaleźć coś w aktach lub usłyszeć coś dziwnego z ust skazańców?

     Jedyne, co mnie nieco gryzie w tej książce to fakt, że jest ona napisana dla osób, które zaczynają przygodę z literaturą faktu i w sumie z kryminalistyką też. Ja chętnie i często sięgam po podobne reportaże więc miałam nadzieję, że coś mnie zaskoczy, nie będę mogła przestać czytać w napięciu czekając na finał. Dla mnie to nie było nic nowego, nic nadzwyczajnego, ale myślę, że dla wielu osób było i obiektywnie patrząc, to jest to świetny reportaż. Mi osobiście czegoś zabrakło, tak zwyczajnie.

     Tak czy inaczej, polecam! "Zbrodnie bez ciał" to książka dopracowana w każdym calu, bezbłędna i taka, przy której będziecie doszukiwać się błędów, pomyłek, ale ich nie znajdziecie i to jest największy sukces autorów. Przeprowadzili, zapewne brnąć w dziesiątki lub nawet setki godzin, research, a później stworzyli coś, co trzeba polecać, bo literatury faktu to u nas jak na lekarstwo, mimo że ostatnio się to już nieco zmienia, a ta jest godna uwagi!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Otwarte :)



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje