20 grudnia

Akwitania


      Book Evening! Dzisiaj przychodzę do Was z książką, którą zapewne wiele z Was już czytało lub ma w planach. Czyż nie?     


     "Akwitania" swoją premierę świętowała ponad miesiąc temu, bo dziesiątego listopada, ale ja miałam z nią ogromny problem, ponieważ spodziewałam się po niej zupełnie czegoś innego niż dostałam. Po trylogii kryminalnej autorki myślałam, że to również będzie powieść w takim klimacie, a okazało się, że to zupełnie coś innego i przez to czytanie zeszło mi dwa razy dłużej niż zwykle. Czy to oznacza, że była beznadziejna? A może wręcz przeciwnie, tak dobra, że nie chciałam jej kończyć i sobie dawkowałam przyjemność?

     Tytułowa Akwitania to rejon Francji, do którego cofamy się aż do roku 1137. Tu był mój pierwszy szok, bo jednak nieczęsto czytam opisy z tyłu okładek i nie wiedziała, że to powieść historyczna. Ale cóż, jak już zaczęłam czytać i spodziewałam się po autorce świetnej książki, to postanowiłam przeczytać całą.

     Jak na tego typu opowieść przystało, przedstawione czytelnikowi zostają dwie rodziny, dwa rody, pomiędzy którymi musi dochodzić do tarć, a może i nawet wojen. Wszystko zaczyna się komplikować gdy zamordowany zostaje Książę Akwitanii. Jego córka postanawia się zemścić i cóż, nie wysyła od razu wojsk, nie pragnie rozlewu krwi, a wychodzi za maż za człowieka, którego uważa za mordercę. Koń trojański pomyślicie. I słusznie. Sprawa się komplikuje gdy ten umiera w dokładnie taki sam sposób jak jej ojciec tyle, że podczas ich wesela.

     Historia jest ciekawa I dosłownie tyle mogę o niej powiedzieć. To powieść historyczna, za którymi niekoniecznie przepadam, ale jeśli coś jest bardzo interesujące i wciągające, to z chęcią czytam czy oglądam ekranizację. Tym razem nie do końca coś zagrało i miałam nieprzyjemne uczucie, że się nieco nudzę. Wynagrodził mi to styl autorki, który uwielbiam i zagadka trudna do rozwiązania, ale ogólnie uważam, że był pomysł, a z realizacją nieco gorzej. Być może wynika to z tego, że "Akwitania" lekkim tematem nie jest i powinna być opisana rzetelnie i bardzo ciekawie. Czy research był porządny to ocenią osoby, które częściej sięgają po taką literaturę i się w tym temacie obracają, a ja tylko podpowiem, że autorka podsyca ciekawość i chce się czytać dalej, aby poznać losy bohaterów i rozwikłać zagadki dotyczące śmierci, ale gdyby powstała z tego seria, to niekoniecznie pędziłabym do księgarni po kolejny tom. Ot, dobrze spędzony czas, ale bez wielkiego wow.

     Myślę, że wiele osób po trylogii Ciszy Białego Miasta poczuła niewielkie rozczarowanie tak, jak ja, ale przypuszczam, że równie dużo osób jest zachwycone tą książkę. Dlatego nie mówię, że nie warto, bo warto. Zwłaszcza jeśli lubicie klimaty historyczne, zwaśnione rodziny i intrygi.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje