03 stycznia

Zaraza


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Czarna Owca, zapraszam dalej!     


     Z Przemysławem Piotrowskim w moim przypadku jest tak, że jak tylko zobaczę zapowiedź, to od razu ją sobie wpisuję na listę do przeczytania. Ot, mam kilka... chociaż może i już kilkanaście nazwisk pisarzy zarówno polskich, jak i zagranicznych, po których książki sięgam w ciemno. Seria z Brudnym to jeden z cykli, który u mnie na półce być musi, musi też być przeczytana czym prędzej jak tylko zobaczę kolejną świetną okładkę. 
  
     Pewnie zastanawiacie się czy autor kiedyś się wypala i jego cykle zaczynają nudzić lub denerwować powtarzalnością? Też się często nad tym zastanawiam. "Zaraza" jest czwartym tomem z kolei i też miałam obawy czy sprosta oczekiwaniom. Czy tak się stało?

     Wspomnę od razu, że serię tę trzeba czytać w kolejności. W zasadzie, gdyby czytać jedną po drugiej książkę, można by poczuć, że czyta się jedną powieść ciągiem, serio. Dla mnie to ogromna zaleta, bo czytając poszczególne części miałam wrażenie jakbym oglądała serial w odcinkach. Super sprawa. Ale to też ma jedną swoją wadę, musicie liczyć się ze spojlerami.

     W tym tomie Brudny łatwo nie ma. A kiedy miał? Takie pytanie pewnie zadadzą czytelnicy znający tego człowieka i jego przygody. Mężczyzna jest pokiereszowany i to zarówno na psychice, jak i fizycznie. Przyszło mu stoczyć bój o własne życie i czy teraz ma siłę by poprowadzić kolejne śledztwo? Oczywiście, nawet pewnie najchętniej odłożyłby L4 na bok i pobiegł czym prędzej, ale nie może tego robić oficjalnie przy sprawach policyjnych więc stara się pomóc Julii Zawadzkiej. A ta z kolei ma problem ze sprawą, bo stoi ona w miejscu mimo, że jest trup i to bez krwi, wręcz wypompowano ją jak by z ciała, a jednak nie może pójść w tym śledztwie do przodu. Są też rzeczy, a raczej trupy, o których wolałaby nie myśleć... o takiej jednej ofierze wypadku, ale o tym musicie już doczytać sami.
  
     Czy Piotrowski nie zawodzi? No muszę przyznać, że nie! Jest ten mroczny, ciężki klimat, który był w poprzednich tomach trylogii. A właśnie, bo to była trylogia, ale jakoś tak wyszło, że mamy czwarty jej tom i, szczerze mówiąc, czekam na kolejne. To rasowy kryminał, przy którym włosy aż się elektryzują ze stresu. I tym razem można się nieźle wystraszyć, ale to właśnie o to chodzi. Autor pokazał kawał dobrej roboty i nie odpuszcza czytelnikowi aż o ostatniej strony. Są takie momenty kiedy jednocześnie chce się czytać dalej i wcale się nie chce. Ale jest trup, jest śledztwo, problemy, nieco zahaczania o sprawy prywatne bohaterów i nie da się po prostu od tej książki oderwać. Brudny jest w formie.

    Domyślacie się zatem, że polecam z całego serducha, ale czytajcie w kolejności. Nie warto odbierać sobie przyjemność z niewiedzy co będzie dalej. Chciałoby się powiedzieć, że to krwisty kryminał, ale tym razem trup krwi nie miał w sobie!

     To jedna z lepszych serii jakie wpadły mi w ręce i to polskiego pisarza. Zatem czytajcie, bo potrafimy u nas w kryminały!
 
     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje