13 listopada

Serce jak smoła

 


     Hej, hej, dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma słowami o książce spod skrzydeł Wydawnictwa Dolnośląskiego. Zapraszam dalej!     


     Lubicie gdy książka ma dużo stron? Dla mnie to zależy od tego jak jest napisana. Czy się ciągnie, czy widać, że wątki były opisywane tak, aby były jak najdłuższe, czy wręcz przeciwnie, mknie się przez fabułę. Dlatego nie przestraszyłam się gdy zobaczyłam, że "Serce jak smoła" ma ponad tysiąc stron, tylko miałam nadzieję, że utrzyma poziom poprzednich części i będzie to świetna lektura. A jak faktycznie było?

     Przede wszystkim to kolejny tom i trzeba czytać je w odpowiedniej kolejności, bo jednak wątki są ze sobą powiązane. Wracamy więc po raz kolejny do naszych głównych bohaterów, Cormoran'a i Robin. W ich agencji detektywistycznej, którą razem prowadzą, zjawia się kobieta prosząca o pomoc. Jest tak roztrzęsiona, że ciężko byłoby jej odmówić chociaż chwili odpoczynku i szklanki wody. Okazuje się, że jest ona prześladowana, a wręcz można to nazwać stalkingiem, w internecie. I tu pojawia się pierwszy moment, kiedy dla mnie, jako czytelnika mającego poczucie, że już nieco zna głównych bohaterów... w którym mnie zamurowało. Otóż, Robin nie przyjmuje tej sprawy i nie chce pomóc kobiecie. Dlaczego? Powodów jest kilka i o nich musicie sami przeczytać. Cóż, można by przyjąć, że idzie to w zapomnienie, a inna agencja weźmie pewnie tę sprawę.

    Nie jest tak prosto i kolorowo. Kobieta, która zjawiła się u Cormoran'a i Robin tworzy kreskówkę. Nazywa się ona tak, jak tytuł powieści, czyli "Serce jak smoła" i pewnego dnia w miejscu, gdzie toczy się jej akcja zostaje popełnione morderstwo. Oczywiście, ku mojej niemałej złości, główni bohaterowie są wstrząśnięci tą zbrodnią i postanawiają schwytać mordercę. A czym im się uda?

     Ta część jest niezwykle aktualna, bo obracamy się wśród rzeczywistości wirtualnej i zostaje nam, jako czytelnikom, przedstawiona sytuacja jaka może spotkać każdego. W końcu nękanie przez osoby, które czują się w internecie anonimowe nie jest niczym nowym, a jest wyjątkowo paskudne. Ale niestety, często jest lekceważone i dopiero gdy dojdzie do  nieprzyjemnej sytuacji lub wręcz zbrodni w rzeczywistym świecie, zostaje nagłośnione i szukani są sprawcy. Czy nie jest to zbyt późno? Podoba mi się to, że w tym tomie została poruszona ta tematyka, bo jest niezwykle ważna. Przy okazji śledztwo, a więc kryminał, jakiego po tej serii można się spodziewać również jest.

     Nie dziwię się, że wyszło z tego ponad tysiąc stron. Ocieramy się o ważne tematy, a jednak też zaglądamy ponownie do życia prywatnego głównych bohaterów. Każde z nich stara się sobie radzić i układać je na swój sposób i mimo, że czasami miałam ochotę każdym z nich potrząsnąć, to do końca kibicowałam.

     W całej tej otoczce kryminalnej z posmakiem thrillera ja znalazłam bardzo dużo treści, jaką zapamiętam na długo. Nie jest to zwykła powieść kryminalna pakująca nam na dzień dobry trupa, śledztwo i dobre lub złe zakończenie. Gdzieś tam w środku jest również przesłanie. Uważam, że to jedna z lepszych książek, jakie w tym roku pojawiły się na półkach w księgarniach i mimo, że osoby nieznające tej serii powinny zacząć od tomu pierwszego, to ten jest dla mnie wyjątkowy i zdecydowanie najbardziej dynamiczny. W poprzednich potrafiły dłużyć się wątki a tutaj... cóż, przemknęłam przez nią ekspresowo, ale zdecydowanie polecam na czytniku jeśli ktoś obawia się objętości i połamania grzbietu!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Dolnośląskim.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje