25 czerwca

Spirala


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Znak, zapraszam dalej!     

      Po przygodach książka do mnie dotarła i cieszyłam się ogromnie, bo nie mogłam się jej doczekać, a spowodowane to było tym, że co przychodził kurier, to tylko zerkałam czy to nowy Brejdygant, a nie był, ale kiedy w końcu przyjechała, musiałam rzucić wszystko inne i zacząć ją czytać. Takie zbudowało u mnie napięcie czytanie opinii w internecie na jej temat!

     Igora Brejdyganta znam od dawna, jego książki wzbudzają skrajne emocje i dyskutowanie o nich potrafi nawet wywołać swego rodzaju kłótnie. Dla mnie to tylko kolejny element powodujący, że muszę sprawdzić na własnej skórze o co tyle szumu. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam "Spiralę" w zapowiedziach, od razu wiedziałam, że ją przeczytam.

     Poznajemy Dominikę, główną bohaterkę. W zasadzie można stwierdzić, że niekoniecznie jest szczęśliwa, a swoje dobro traktuje drugorzędnie, bo ważniejsza jest pozycja jej męża, który jest ministrem. W pewnym momencie jednak coś w niej pęka i wdaje się w romans. Jako osoba religijna, trwająca przy mężu jest zaskakująco łatwo jej to wszystko zaprzepaścić. Niby przez chwilę jest pożądana, a może i sobie wmawia, że kochana, a cała sytuacja jest kuriozalna, bo niby życie ułożone pod ministra, pod kościół, a tutaj pojawia się w jej życiu... kobieta. Tylko, ż4e kochanka nagle zniknęła. 

     "Spirala" na początku może się wydawać zalążkiem dobrego thrillera, może nawet psychologicznego, ale później okazuje się, że jest to zdecydowanie powieść sensacyjna. Wręcz powiedziałabym, że napisana pod stworzenie z tego filmu lub serialu i generalnie pewnie wyszłoby z tego coś świetnego. 

     O ile główna bohaterka wyłamuje się ze schematów, a później mogłaby sobie zadać pytanie czy było warto, to jednak jest bardzo przewidywalna, wręcz nudna. Ale co ciekawe, pojawia się tak dużo w tej książce dziwnych elementów, że wcale to nie przeszkadza. Bo spodziewalibyście się rosyjskich klonów? Otóż to, jest to dość... zaskakujące.

     Czyta się ją na początku bardzo mozolnie, trzeba się wgryźć niczym w rozgrywkę szachów i próbować przewidzieć kolejny ruch, a później nagle zaczyna akcja mknąć bardzo szybko. Choć wciągająca, to jednak dla mnie przekombinowana i nie wiem, czy gdyby pojawiła się kontynuacja, to bym po nią sięgnęła.

    Podsumowując. Dostajemy trupy, bohaterkę nieszczęśliwą, wyłamującą się ze schematów, a to wszystko upchnięte w powieść szpiegowską, sensacyjną. Powiedziałabym, że Severski może mieć konkurencję, ale czy na pewno? Musicie sprawdzić sami...

     Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak.



2 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje