12 lipca

Zabójcza terapia


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Czwarta strona, zapraszam dalej!     


      Twórczość Hanny Greń znam od dawna i z chęcią sięgam po kolejne książki, jakie pisze, bo są to naprawdę świetnie napisane historie, z zagadkami kryminalnymi, mnóstwem emocji, a także powodujące, że w nocy sprawdza się czy ma się w mieszkaniu zamknięte drzwi. 

     Jedna mi się podobają bardziej, inne mniej, ale seria z Dionizą to u mnie zabawna historia dlatego, że miałam od niej dłuższą przerwę po tym, jak nie spodobał mi się tom trzeci. Później do niej wróciłam i przepadłam zupełnie na nowo. Teraz, gdy premierę miał już szósty tom sytuacja wyglądała tak, że czekałam na niego niecierpliwie. A czy było warto?

     Ponieważ to już szósta część, to od razu podpowiem, że najlepiej jest czytać w odpowiedniej kolejności, choć nic się nie stanie jak przeczytacie jeden z środkowych tomów, a później nadrobicie resztę.

     Tym razem Dioniza, nasza główna bohaterka wcale nie otrzymuje nowej sprawy do rozwiązania, bo przebywa w szpitalu, ale jak to z takimi osobami bywa, to sprawa kryminalna znajduje i dopada ją. Bo w szpitalu, w którym przyszło jej dochodzić do siebie przez bardzo długi czas po bliskim otarciu się o śmierć, ginie kobieta. Niby trup w takim miejscu to nie jest nic nadzwyczajnego, ale nie na oddziale hydroterapii. A, ponieważ Dioniza nie potrafi siedzieć w miejscu i robić absolutne nic, to jej dusza policjantki postanawia wszcząć śledztwo.

     I pomyśleć, że na tym mógłby zakończyć się wstęp do całkiem ciekawego kryminału, bo w końcu mamy zwłoki, nienaturalnie uśmierconą kobietę w miejscu, które z zasady powinno być bezpieczne. Ale to nie jedyne morderstwo...

     Uwielbiam, gdy kryminały mają osadzoną fabułę w miejscach takich, jak szpitale czy inne budynki i dzieją się w zasadzie tylko w nich. To tak trochę pachnie klasyką a'la Agatha Christie i potrafi być bardzo zawiłą powieścią. Tutaj też tak jest, choć główna bohaterka robi inwigilację od wewnątrz i to się okazuje być bardzo pomocne dla śledczych, to jednak całość jest dość dziwna i czuć nutkę niepokoju na samą myśl, że miałoby się pójść na rehabilitację...

     Świetnie utkana historia, bardzo pokręcona i co ważne, na końcu zaskakuje czytelnika rozwiązaniem sprawy. Za Dionizą w terenie już tęsknię, ale cieszę się, że Greń nie przeskoczyła tego momentu i nie napisała "trzy miesiące później... " tylko właśnie wkroczyła również w nieco prywaty głównej bohaterki. Od razu bardziej się czytelnik do takiej osoby przywiązuje, bo nie jest tylko policjantką, ale też człowiekiem z krwi i kości narażonym na obrażenia.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje