23 października

Biurwana

 




     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od autora i samo wydawcy Bartosze Lepera. Zapraszam dalej!     


     "Biurwana" zaciekawiła mnie już samym tytułem. Dziwny, nietypowy i niewiele mówiący, za to przyciągający uwagę. Oprócz tego okładka nie mówiąca absolutnie nic. Jak zawsze powtarzam, że zdarza mi się, nawet bardzo często, wybierać lektury tylko na podstawie okładki, która mi się podoba tak tutaj miałam wątpliwości czy w ogóle cokolwiek ona sugeruje, czy coś może oznaczać i to spotęgowało moją ciekawość i zainteresowanie tą książką. Premierę miała nieco ponad miesiąc temu, a jak pewnie już wszyscy zauważyliśmy, self jest coraz częściej wybierany przez autorów i wychodzi im to na dobre. Warto też takich pisarzy wspierać, sprawdzać co tworzą, a przy okazji testować debiuty. No właśnie, bo choć to nie pierwszy tekst autora, to jednak poprzednio była to książka naukowa, więc dla mnie to zdecydowanie jak debiut.

     Do celu. O czym ta książka właściwie jest? Urban fantasy, zaczynająca się tak, że człowiekowi zapiera dech w piersi i to nie ze względu na ogrom napięcia jaki od początku autor serwuje. Nie, nie, ja niemal zanosiłam się śmiechem, a później zaczęło się robić poważnie. Poznajemy głównego bohatera, Joachima, który jest człowiekiem dążącym do celu dosłownie za wszelką cenę. No i wpada w kłopoty, z których nie dość, że nie potrafi się wydostać, to jeszcze wciąga innych. Podpisuje pewnego rodzaju umowę z człowiekiem, dzięki któremu realizuje konkretne cele, ale z każdym z nich wpada w coraz większe bagno. Gdy się orientuje, co jest na rzeczy, to już jest nieco za późno. A może nie? Może jeszcze da się jakoś z tego wybrnąć? 

     Bardzo trudna i ciężka książka. Nie spodziewałam się, że podczas czytania będę musiała poświęcić jej cała uwagę i mocno się skupić. A to dlatego, że jest napisana specyficznym językiem, do którego musiałam przywyknąć. Jak już się wciągnęłam, to nie mogłam się oderwać. Momenty humorystyczne, o których wspominałam wcześniej zdarzały się i później. Ba, nawet można się roześmiać w głos momentami, ale mimo wszystko jest to bardzo poważna opowieść, dla konkretnego grona odbiorców. Nie każdemu się spodoba. Wszystko dlatego, że porusza tematykę, która może uderzyć w psychikę i w uczucia czytelnika. Bo to opowieść o swego rodzaju uzależnieniu, o człowieku, który do celu dąży po trupach i to po trupach najbliższych osób gdyby musiał by szedł. Do czego zatem człowiek posunie się by osiągnąć cel?

    Dla mnie to była powieść, którą dawkowałam sobie mimo, że cały czas o niej myślałam, wracałam do niej i nie mogłam się od niej oderwać, to jednak musiałam odkładać na chwilę, na dzień, czy dwa. Dystopia pełną gębą, kawał dobrej książki, a jednocześnie psychicznie męcząca i zostawiająca w głowie wiele pytań i myśli, które trzeba sobie poukładać.

     Zwyczajnie polecam sprawdzić na sobie, bo to coś innego, nietypowego i bardzo, bardzo dziwnego. Dla mnie to nazwisko, które sobie zapisuję i będę wypatrywać kolejnych powieści autora. Ot co, pokazał, że potrafi stworzyć świetną historię.

     Recenzja powstała we współpracy z Bartoszem Leperem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje