11 grudnia

Niedzielna dziewczyna


     "Niedzielna dziewczyna" wpadła w moje rączki ze względu na opinie, które o niej czytałam. Po pierwsze było ich naprawdę niewiele, a po drugie były bardzo różne. Jedne pozytywne, inne nie. Z ciekawości więc i ja po nią sięgnęłam.

       Książkę czytałam w ebook'u za sprawą Legimi. I bardzo się miło złożyło, bo w sumie nie wiem, czy bym ją kupiła. Po przeczytaniu mam takie same odczucia, nie potrzebuję jej w formie papierowej, ebook wystarczy.

     Przechodząc do fabuły... Spodziewałam się thrillera psychologicznego. Po pierwszych stronach miałam ochotę ją odłożyć bo mnie gryzło to, że raczej czytam obyczajówkę, a nie porządny thriller. Jednak złożyło się tak, że na szczęście brnęłam w nią dalej. Okazała się dość oczywista, ale zawiła.

     Taylor i Angus są parą, która można otwarcie powiedzieć, ma problemy. Ona, niby niewinna, niby słodka, przykładowa właśnie niedzielna dziewczyna. On robi jej świństwo i wrzuca o sieci filmik pornograficzny z nią w roli głównej. Rozpętuje się burza.

     Przed każdym rozdziałem, czy dniem czytamy krótkie notatki dotyczące prowadzenia wojny. Wszak Taylor wypowiedziała wojnę swojemu byłemu facetowi! Mniejsze i większe przytyki, zemsta? Musicie się przekonać sami. Czymże byłaby książka, którą bym Wam opowiedziała.

     Powiem tylko, że niektórych rzeczy się spodziewałam, innych nie. Popaprany związek i ludzie. Oczekujecie happy-endu? Cóż, nie wiem czy tu go dostaniecie 😉

     Książka nie jest jakaś objętościowo potężna i dzięki temu czyta się ją lekko i bardzo szybko. Co prawda nie pogniewałabym się gdyby wątki były bardziej rozszerzone, bo niektóre rzeczy się kupy nie trzymają i są wspominane wręcz konspiracyjnie, a nic z nich nie wynika. To tak, jak by się czytało drugi tom, bez znajomości pierwszego, w którym były różne dowcipy i teraz się nie rozumie odniesień do nich.

     Generalnie podobała mi się ta powieść. Oceniłam ją na 7/10 gwiazdek. Z chęcią sięgnę po kolejne książki Autorki, jeśli się pojawią w księgarniach. Nie było efektu wow, ale przynajmniej zapewniła mi dobrą lekturę i ciekawie spędzony czas. A to na plus.

     Czy polecam? Tak, ale traktujcie ją raczej nie jako thriller, a jako powieść obyczajową, bo nie ma tu zbyt wiele argumentów za tym, żeby przypisać ją do tego pierwszego gatunku.


7 komentarzy:

  1. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale może kiedyś się skuszę na jej lekturę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książki, ale raczej to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba się jednak nie skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię thrillery, więc tą powieść sobie odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam takie opinie, że nastawiałam się na dobry thriller. Teraz zastanawiam się, czy w ogóle czytać. Zobaczymy...
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje