27 kwietnia

Te wiedźmy nie płoną


     Hej, hej! Dzisiaj o książce "Te wiedźmy nie płoną" słów kilka. Przepiękna okładka, zapowiadana jako obłędna historia czarownic, ale czy faktycznie warto było po nią sięgnąć?



    Myślę, że zarówno okładka, jak i opis skradły uwagę nie jednej osoby. Jak wiemy, nie ocenia się po okładkach, choć bądźmy szczerzy, one są bardzo często powodem, dla którego kupujemy właśnie tę konkretną książkę. Działa to w obie strony, za paskudną okładką może kryć się cudowna opowieść, a za piękną niczym nie przyciągająca historia. W tym przypadku trzeba przyznać, że ciężko oderwać wzrok od tego cuda, więc czy i treść jest taka?

     Zobaczcie opis Wydawcy:

     "Może najbardziej znaną nastoletnią czarownicą jest Sabrina, ale o tej czwórce jeszcze usłyszy świat!

      Hannah to czarownica z krwi i kości, z umiejętnością kontrolowania ognia, ziemi, wody i powietrza. Choć mieszka w Salem, jej magia jest tajemnicą, którą musi zachować dla siebie. W innym przypadku może ją stracić. Na zawsze. Hannah spędza więc większość czasu, unikając swojej eks, Veroniki, i pracując w lokalnym sklepie z magicznymi obiektami. Gdy przerażający rytuał krwi przerywa zabawę pod koniec roku szkolnego, a dowody na istnienie mrocznej magii zaczynają pojawiać się w całym Salem, Hannah jest pewna, że to dzieło śmiertelnie groźnej Krwawej Czarownicy. Na domiar tego, w mieście pojawia się nowa dziewczyna, Morgan, która skrada serce nastoletniej czarownicy. Chcąc ocalić swój sabat i zdobyć serce dziewczyny, Hannah będzie musiała przetestować granice swojej mocy."

      No właśnie, ten opis mówi o książce wszystko. Hannah, nastolatka, która jest początkująca w świecie magii ale już ucieka przed potężną Krwawą Czarownicą, a przynajmniej sama tak uważa. W końcu trafił się krwawy rytuał w Salem, zamordowane zwierzę dość brutalnie. I jak na nastolatkę przystało, nie wierzy rodzicom, a największe dramaty dla niej to rozstanie z dziewczyną, której za wszelką cenę próbuje unikać. Ale przecież jest lesbijką, czarownicą lesbijką! No i to tyle z magii.

     Słusznie przypisana została to powieść do kategorii młodzieżowej, ale mimo wszystko te dramaty są bardzo denerwujące bo jednak człowiek spodziewał się historii niczym z Sabriną! A podobno o tych miał również słyszeć świat. No słyszał, bo szumu w okół niej było jeszcze przed premierą bardzo dużo, ale bezzasadnie.

     Isabel Sterling stworzyła opowieść o czarownicach w Salem, choć jest ona nieco lżejsza niż typowe historie o paleniu czarownic na stosach. Powiedziałabym, że to obyczajówka z wątkiem nadprzyrodzonym, bo mimo wszystko większość książki to opis uczuć i relacji głównej bohaterki, Hannah. Okrutnie mnie irytowało ciągłe przypominanie, że jest ona biseksualistką i ola boga, rozstała się z dziewczyną. Cała akcja się w okół tego toczy, dopóki Hannah nie poznaje nowej czarownicy, dla której traci głowę.

     Cóż, dla mnie takie słabe 4/10 🌟
Recenzja powstała przy współpracy z portalem www.czytampierwszy.pl, z którego to odebrałam to wizualne jedynie cudo za punkty. Polowałam na nią niczym łowcy na wiedźmy, ale nie do końca było warto.

5 komentarzy:

  1. Ach, no to jednak dobrze, że nie sięgnęłam po tę książkę. ;) Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Może jednak niektórym nastolatkom się spodoba? Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czemu, ale patrząc na sam tytuł spodziewałam się historii prawdziwych o kobietach, które zostały uznane za czarownice. No cóż, troszkę się zawiodłam. Ale rzeczywiście - okładka bardzo ładna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie planuję czytać tej książki, ale widzę, że nie mam czego żałować. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. To takie przykre, że ta książka zbiera tyle negatywnych opinii. Chciałam ją przeczytać, ale chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje