11 sierpnia

Człowiek z lasu

 

 
       Wiecie, jak niewiele trzeba żebym chciała książkę przeczytać, prawda? Czasami już okładka mnie woła, czasami opis, a czasami wystarczy, że zobaczę napis, że to thriller psychologiczny! Uwielbiam sięgać w ciemno po książki, daje mi to ogromną frajdę. Zwłaszcza, kiedy okazuje się, że nie zmarnowało się czasu na lekturę. Jak jest z "Człowiekiem z lasu"?     
 
       Otóż, książki wydawane przez Wydawnictwo Czarna Owca mają to do siebie, że w większości wpadają w mój gust. Czy i tym razem się nie zawiodłam? Zaraz Wam opowiem!

        Opowieść, jaką przed nami otwiera Phoebe Locke tak naprawdę rozpoczyna się w momencie, kiedy na świat przychodzi Amber. Niestety, dziewczynce nie jest dane wychowywać się w pełnej rodzinie, ponieważ jej matka tydzień po porodzie postanawia zniknąć. W ten sposób Miles zostaje z dzieckiem sam i przez szesnaście lat wychowuje Amber samotnie. Niestety, po tym czasie ich spokój zostaje zburzony, bo Sadie postanawia wrócić do męża i córki. Problem polega na tym, że razem z nią wracają demony z przeszłości. Czy rodzinie uda się naprawić relacje i spróbować znów być rodziną?

       Zaskoczę Was, bo pytań jest wiele, odpowiedzi mało, a do tego przeskakujemy w powieści o dwa lata w przód, kiedy to okazuje się, że Amber zostaje oskarżona o morderstwo. Zostaje uniewinniona, tylko czy słusznie? I kogo właściwie zabiła, o ile zabiła?

        Choć spodziewałam się, że będzie to typowy thriller psychologiczny, to nieco mnie zniechęciły klątwy, człowiek z lasu, któremu dziewczęta składają się w ofierze, uciekająca matka, która obawia się, że przez nią na jej dziecko przeszła klątwa. Miałam coraz bardziej mieszane uczucia w tej kwestii. Później nagle Sadie wyrusza z dokumentalistami aby przedstawić światu swoją historię, żeby opowiedzieć co się właściwie stało bo wokół niej krąży wiele plotek ze względu na to, że została oskarżona o morderstwo. Ogólnie rzecz biorąc... to taki misz-masz. 

       W tej książce każdy z nas miał znaleźć pewne elementy straszne, niepokojące, pobudzające wyobraźnię. Miałam poznać legendy miejskie i wystraszyć się człowieka z lasu. Tylko czy to nie jest tak, że trochę na zasadzie straszenia dzieci potworem z ciemnej przestrzeni między drzewami? Podobało mi się to, że autorka zahacza nieco o psychozę, ale mimo wszystko mogło być lepiej.

       Podsumowując, pomysł był, wykonanie tak na pół gwizdka, ale czyta się dobrze. Mam co do tej książki nieco zarzutów, nie da się ukryć, ale myślę też, że fani gatunku znajdą w "Człowieku z lasu" prawdziwy, mocny thriller. Nie zrażajcie się również do powolnej akcji na początku, bo później się rozkręca.

       Więc, czy warto przeczytać? Warto! 
Polecam, mimo, że mi nie do końca przypadła do gustu, bo chciałabym aby autorka się zdecydowała czy lecimy w psychozę czy w zjawiska paranormalne i legendy, a nie żeby była gdzieś pomiędzy.

       Wydawnictwu Czarna Owca bardzo dziękuję za egzemplarz!


4 komentarze:

  1. Kurczę chciałam przeczytać tę książkę, ale zjawiska paranormalne to nie dla mnie, więc teraz mam dylemat

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam już o tej książce. Fabuła mnie niesamowicie intryguje. Zastanawia mnie bardzo postępowanie kobiety. Szkoda, że wykonanie tak "na pół gwizdka", jak to ujęłaś, ale najważniejsze, że dobrze się czyta. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za zjawiskami para. więc tej książki raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spróbuję .... z reguły książki wydawane przez Czarną Owcę są trafione w mój gust ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje