02 sierpnia

Platynowa zdobycz



       Powiem Wam, że ze mną już tak jest, że jak pokocham dane wydawnictwo, to sięgam po książki spod jego skrzydeł w ciemno, z przyjemnością i tak mam właśnie z Wydawnictwem Kobiecym. Rzadko trafia się książka, która mnie zawodzi. A jak było z "Platynową zdobyczą"? Chodźcie, opowiem!    

       Tytułowa "Platynowa zdobycz" trafiła do mnie chwilę już temu i przeczytałam ją dość szybko, ale do napisania o niej kilku słów już się zebrać nie mogłam. W końcu do niej zasiadłam i stukam, a jakże!

      Jest to drugi tom serii "Tajemnice" i od razu zaznaczę, że trzeba znać część pierwszą, bo może być ciężko się połapać w tym, co się dzieje w tej. W tej jednak akcja toczy się dalej i mało tego, czuje się niedosyt i czeka się niecierpliwie na kolejną część. A o czym tym razem? Otóż, Lark jest poszukiwana przez Raven i Asher'a. Zostawiła im mnóstwo wskazówek w swoim dzienniku, ale czy to wystarczy?

       Cała akcja toczy się wokół tego aby znaleźć dziewczynę. Natomiast sami bohaterowie są dość... naiwni? Chyba to dobre słowo. Zwłaszcza Raven, która dosłownie jak młody pelikan łyka każde słowo i jest po prostu dość irytująca. Jednak przed nami jeszcze trzeci tom trylogii gdzie może wydarzyć się wszystko i mam wrażenie, że Autorce o to właśnie chodzi. Buduje przy bohaterach takie dziwne napięcie. Asher również zachowuje się nieswojo i być może coś tam faktycznie jest na rzeczy. Nie zdziwiłabym się gdyby okazał się zupełnie inną osobą, niż jest opisywany w tej części. Nie polubiłam tych dwoje, ale nie przekreśliło to tej książki.

       Powiem szczerze, że zaskoczyło mnie to, że cała akcja ma w miarę jednostajne tempo. Nie oznacza to tego, że jest nudna, powolna. Wręcz przeciwnie, ale również nie gna na łeb, na szyję. Jest stabilnie i czyta się bardzo przyjemnie. Choć uważam, że najlepiej byłoby cała trylogię na raz, niż tak dawkować po trochu. Bo jeśli ktoś przez przypadek złapie najpierw za drugi tom, to nie będzie wiedział o co chodzi a mimo wszystko, nawet jeśli mamy serie, cykle książek, to grałoby gdyby poszczególne części miały swój sens. Ta jest niestety taką po środku, bez znajomości pierwszej nic nie wiadomo, a mam wrażenie, że i bez znajomości trzeciej niczego się nie dowiadujemy, nic z niej nie wynika. Dlatego czekam na ostatni tom, a tymczasem dziękuję Wydawnictwu za możliwość przeczytania "Platynowej zdobyczy" i postawienia jej na półce!


2 komentarze:

  1. Ja do tej pory miałam jedno spotkanie z ich książką i niestety nieudane. Może kolejne będzie lepsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje