25 września

Co, jeśli...


      Hej, hej, od kilku dni zbieram się żeby napisać Wam kilka słów o książce ze zdjęcia i w końcu mam! Zapraszam!     

     Zupełnie nie spodziewałam się tego, co w tej książce zastanę. Myślałam, że będzie to typowy, małomiasteczkowy kryminał, ale czy faktycznie to znalazłam w środku?

     Faktycznie akcja "Co, jeśli..." rozgrywa się w niewielkiej miejscowości, położonej pod uśpionym wulkanem. Niby nic wielkiego się na początku nie dzieje, ot, powiedziałabym, że niczym w powieści obyczajowej, powoli brniemy do przodu. Z czasem jednak zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy i zaczynamy ocierać się o dreszczowiec.

     Wyobraźcie sobie, że w miasteczku nagle wszyscy zaczynają popadać w obłęd. Każdy ma jakieś chore wizje. O ile każdy zaczyna zmagać się z jakimiś swoimi traumami, bo jedna bohaterka obawia się o swoje małżeństwo, kolejny mężczyzna ma wizje katastroficzne, a jeszcze inna widzi swoją zmarłą matkę jako żyjącą, to najdziwniejsze jest to, że naukowiec również wpada w to błędne koło. Cass, czyli ta naukowczyni ponownie przeżywa ciążę... a nie jest to najlepszy moment, bo właśnie miała dokonać przełomu i nadać szaleńcze tempo swojej karierze. Czy te dziwne wizje każdego z nich w równoległym czasie spowodują zagładę miasteczka?

     Muszę powiedzieć, że jest to tak dziwna, surrealistyczna książka, że aż niesamowicie wciągająca. Uwielbiam takie historie, w które można wpaść całą sobą, zagłębić się w niepokój maleńkiej społeczności i dostrzegać różne tajemnice, szczegóły. Niby wszystko toczy się powolnym tempem, ale jest to najprawdziwszy dreszczowiec, przy którym siedzi się napiętym jak struna oczkując najgorszego możliwego scenariusza.

     Myślę, że autorka chciała aby każdy czytelnik odczytał tę fabułę po swojemu i dlatego treść jest tak skonstruowana, że w zasadzie ciężko się połapać w tym, co się właściwie dzieje. Jak dla mnie? Wspaniałe uczucie kiedy próbuję się czegoś domyślić, a nawet dopisać swój własny scenariusz.

     Czy taka opowieść może mieć dobre zakończenie? Cóż, nie wiem ;) Musicie sprawdzić sami, jak to wszystko się potoczyło. Kto zwariował, kto nie wytrzymał tych wizji i czy ktoś stwierdził, że trzeba to powstrzymać.

     Podsumowując, to nietypowa historia na pograniczu thrillera i sci-fi, ale jest godna uwagi. Myślę, że każdy musi sam spróbować się z nią zmierzyć choć przypuszczam, że wielu będzie się podobała i wielu stwierdzi, że to chłam. To tego typu książka, która będzie miała, według mnie, skrajnie różne opinie. Ale to się jeszcze okaże, a z przyjemnością będę wyczekiwać nowych recenzji i czytać, co tam inni myślą o tak... dziwnej powieści.

     Wydawnictwu Zysk i S-ka dziękuję za egzemplarz!



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje