26 listopada

Czarne ziarno


       Book Morning! Dzisiaj przychodzę do Was z kilkoma słowami o "Czarnym ziarnie" Marty Zborowskiej. Chodźcie dalej!     

     Z tą Autorką miałam do czynienia pierwszy raz. Jeszcze zanim zaczęłam czytać sprawdziłam co i jak i okazało się, że jest to cykl, a "Czarne ziarno" to tom czwarty. Nie zraziłam się, bo zdarzyło mi się na przykład przy serii z Tracy Crosswhite Roberta Dugoni zrobić dokładnie ten sam manewr, zupełnie przypadkiem, a dopiero później czytać poprzednie tomy i nie zaburzyło to postrzegania całości. Dlatego tutaj również zaczęłam właśnie od tomu ostatnio wydanego.

    Być może będą spojlery, a być może nie. Ciężko mi powiedzieć, bo nie odczuwałam podczas czytania takiej niepewności, że nie wiem, o co właściwie chodzi i być może w poprzednich częściach było to wyjaśnione. Zapewne podczas czytania wstecz będę miała takie "Aha! To tak to było", ale to absolutnie nie jest wada.

     O czym jest ta książka? To kryminał, a więc jest trup, śledztwo, ale zamiast szukać podejrzanego, od razu śledczy dostają go na tacy. Zostaje zamordowany młody chłopak na posesji swojej matki, na którą od razu pada podejrzenie i ku mojemu zdziwieniu od razu się ona przyznaje do winy. Coś tu jest mocno nie w porządku i jest bardzo dziwne. Na szczęście nie wszyscy wierzą w to, co kobieta mówi i jedna z jej krewnych zgłasza się do Julii Krawiec o pomoc. Wspomniana wcześniej Julia to pani detektyw, która przewija się przez całą serię. Ja ją poznałam w tej z wiadomych względów, ale z miejsca ją polubiłam. Zaczyna się więc śledztwo, w którym wiele osób zostaje przesłuchanych, wiele faktów się nie zgadza i być może to właśnie Krawiec dojdzie do tego, co właściwie się wydarzyło i dlaczego nie żyje dziewiętnastolatek.

     Muszę przyznać, że nie ma potrzeby czytania poprzednich tomów, nie ma problemu z odnalezieniem się w fabule co jest ogromnym plusem. Już wiem, że na mojej półce stanie cała seria, to pewne. Jest to kryminał taki, jak lubię, czyli poza właśnie trupem i śledztwem autorka porusza wiele innych kwestii i w zasadzie robi z tej książki thriller psychologiczny. Czytelnik może się zagłębić w relacje rodzinne, ale także w ważne problemy, na przykład gwałt czy kazirodztwo. Ale to już musicie sami przeczytać, aby dowiedzieć się, o co chodziło.

     Jeśli chodzi o styl autorki, to uważam go za dość lekki mimo poruszania trudnych tematów. W odpowiednich momentach w treść wplecione są zabawne sytuacje, a także perypetie Julii Krawiec. Dzięki temu nie skupiamy się tylko na jednym wątku, ale na kilku jednocześnie. Czyta się bardzo szybko, bo akcja jest dynamiczna. Nie ciągnie się i za to ode mnie również plusik!

     Czy są minusy? Tak, otóż historia jest dość przewidywalna i to mam jej do zarzucenia. Jako kryminał bądź też thriller powinna skrywać zagadkę, zakręcać czytelnikiem tak, by z zaciekawieniem brnął strona po stronie do rozwiązania i choć to niekoniecznie przeszkadza, to szkoda, że na koniec nie opada szczęka do samej podłogi ze zdziwienia, że jednak było inaczej.

     Podsumowując. Bardzo dobry kryminał, choć nie dałabym 10/10, to 7/10 na spokojnie i mam ogromną chęć poznać losy Julii Krawiec i razem z nią brnąć przez inne śledztwa. Tak więc... polecam! Kolejne polskie nazwisko na mojej półce kryminalnej i kolejna świetnie zapowiadająca się seria!

     A Wydawnictwu Czarna Owca bardzo dziękuję za egzemplarz.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje