03 listopada

Pogodzeni z mrokiem

 

     Book Morning! Dzisiaj mam dla Was kolejną propozycję od Editio Red. Przepiękna okładka, a czy treść warta uwagi? Chodźcie, podpowiem!


     Czy Wy wiecie, że to już siódmy tom Katów Hadesa? Kurczę, muszę się przyznać bez bicia, że nie znałam do tej pory tej serii, choć z widzenia kojarzę, bo okładki są dość charakterystyczne. A Wy, czytaliście? A może uwielbiacie tę serię i zaraz polecą w moją stronę sztylety, bo dopiero obudziłam się i za nią wzięłam?

     Zdarza mi się czytać cykle od środka, od końca i w zależności od tego co to za seria, to nie mam problemu z tym, żeby dosłownie czytać wstecz. Tak miałam z serią o Tracy Crosswhite od Roberta Dugoni i powiem szczerze, że mimo częściowych spojlerów... czytało się wybornie. Akcja poprowadzona tak, że przy każdym kolejnym tomie nie były opowiadane najpierw poprzednie  (czego szczerze mówiąc nie trawię) tylko akcja brnęła do przodu. Czy z Katami Hadesa też tak jest dowiecie się za chwilę.

     "Pogodzeni z mrokiem" to historia miłości otoczona walką o panowanie, o to by było inaczej. Bo jak się okazuje para, której miłość jest pisana to osoby, które urodziły się po to, by zasiąść na tronach, ale cały  problem polega na tym, że na przeciwległych. Nie jest t więc historia niczym z Disneya i księżniczka nie może być z księciem.

     To uczucie również nie jest oczywiste. Adelita i Tanner, bo takie noszą imiona nasi główni bohaterowie, na początku pałali do siebie nienawiścią. To przerodziło się w pożądanie, a od tego do miłości już blisko i tak oto zastało ich uczucie, którego żadne z nich się nie spodziewało! 

    Spodziewacie się happy endu? No tego to Wam nie zdradzę, ale wspomnę, że Tanner szuka sposobu, by być ze swoją ukochaną. Porzuca nawet swoje królestwo, ale to nie wystarcza. Zaczyna się wojna i to, czy ktokolwiek wyjdzie z niej żywy jeszcze nie jest przesądzone...

     Wpadłam oczywiście w serię na sam koniec, ale tak, jak pisałam wyżej, mi to nie przeszkadza ani trochę.

     Ta opowieść zakazanej miłości przypomina już pewne opowieści, które miałam okazję czytać wcześniej, ale wpleciona została w stworzony przez Autorkę świat, co dodaje jej koloru. Bohaterowie to taka typowa para pod tytułem "Boże, jak ja go nienawidzę, ale to taki przystojniak!" i gdzieś tam przeradza się to w uczucie. Myślę, że każde powoli dorastało do tego, co się między nimi dzieje i, mimo że nieco irytowali swoją niedojrzałością, to z czasem nabrali w moich oczach wyrazistości i dojrzałam wiele zalet.

     A właśnie, świat stworzony przez Tillie Cole jest bardzo charakterystyczny, ale widać, że jest też zlepkiem wielu innych. To nie jest wada, bo przecież jeśli bardzo dużo się czyta, ogląda, to gdzieś tam pisarz się nieco zainspiruje. Najważniejsze, że nie kopiowała. Za to ode mnie ogromny plus.

     Podobało mi się! Tak, nareszcie Wam zdradzam czy w ogóle jest to książka warta uwagi. Ja teraz z chęcią sięgnę po pozostałe tomy i przekonam się co tam się wcześniej działo. Myślę też, aby cała serię umieścić na mojej półce, a co ;)

     Podsumowując: to ciekawa, wciągająca, pełna emocji książka, po którą myślę, że każdy fan historii takich, jak "Romeo i Julia" powinien spróbować. Może się okazać, że znajdziecie w tym pewnego rodzaju retelling, ale to jest coś innego, ciekawego i jeśli potrzebujecie odskoczyć od słodkich komedii romantycznych to może to być strzał w dziesiątkę!

     A wydawnictwu Editio Red dziękuję za egzemplarz. Dzięki Wam poznałam kolejną świetną książkę, a także serię!



2 komentarze:

  1. Mam w planach poznać całą serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię ten cykl, to takie moje guilty pleasure. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, czyli historię Vikinga <3

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje