31 grudnia

Nas dwoje

   

      Book Morning! "Nas dwoje" to książka, o której dziś Wam opowiem, chodźcie dalej!     

      Nie będę ukrywać, że do tej książki zachęcił mnie... blurb! Napisany przez Jodi Picoult, z którą sama za wiele nie miałam do czynienia, ale wiele osób ją bardzo poleca. A, ponieważ uważam, że każdy powód jest dobry, aby sięgnąć po książkę, to tym razem stwierdziłam, że blurb jest bardzo zachęcający, okładka przepiękna, a opis nie pozostawia już wątpliwości, że trzeba ją przeczytać. Tylko czy warto było?

     Łapcie opis Wydawcy, bo myślę, że może Was mocno zachęcić do lektury:

      "Są książki, które sprawiają, że serce czytelnika rozpada się na milion kawałków. Poruszają, skłaniają do refleksji i wywołują morze łez. Taką powieścią jest "Nas dwoje", zachwycający debiut literacki Holly Miller. To historia o miłości z góry skazanej na niepowodzenie oraz o trudnych wyborach i decyzjach, które zaważają na całym życiu. Jedna z najpiękniejszych i najsmutniejszych powieści tego roku!

       Joel jest singlem od czasu, gdy poprzysiągł sobie, że już nigdy się nie zakocha. Wie, że jeśli obdarzy kogoś uczuciem, tę osobę może spotkać coś złego. Kiedy jednak na swojej drodze spotyka przeuroczą Callie, jest przekonany, że długo nie wytrwa w swoim postanowieniu. Dziewczyna ma być dla niego szansą na szczęście.

       Callie niedawno straciła najlepszą przyjaciółkę, która zginęła w wypadku. Wciąż jeszcze nie doszła do siebie po tragedii, nadal w jej życiu dominują smutek i przygnębienie. Z powodu śmierci koleżanki porzuciła marzenia o karierze ekologa, by pomóc mężowi Grace w prowadzeniu kawiarni. Ale wystarczy, że spojrzy na wpadającego coraz częściej na kawę i ciastko Joela, by wiedzieć, że właśnie trafiła na miłość swojego życia. Oboje wydają się dla siebie stworzeni. Młodzi, spragnieni ciepła i bliskości, poszukujący sensu życia. Ich historia dopiero się zaczyna, ale Joel już wie, jak się skończy...

       „Wyjątkowa, zapierająca dech w piersiach, bolesna, pełna sprzeczności i doskonała… dokładnie jak miłość. Wciąż płaczę, a przecież niczego tak nie pragnę, jak usiąść wygodnie i przeczytać ją jeszcze raz”. Jodi Picoult

       „Niesamowity i pięknie napisany wyciskacz łez o przeznaczeniu, snach i bezinteresownej miłości. Książka, która łamie serce i afirmuje życie. Czytelnicy powinni być przygotowani na łzy”. „Publishers Weekly”

       „Miłośnicy Światła, które utraciliśmy i Zaklętych w czasie zachwycą się tą rozdzierającą, lecz w ostatecznym rozrachunku afirmującą życie powieścią”. „Booklist”".

      Rzadko sięgam po tego typu książki i muszę powiedzieć, a w zasadzie Was ostrzec, że kac czytelniczy po niej jest gwarantowany. To taka powieść, przy której wylewa się morze łez i ma się ochotę przytulić bohaterów.

    Czytałam o niej kilka opinii i wiele osób twierdzi, że jest naiwna, niedojrzała. Nieprawda. A mówi to osoba, która połowę tego typu książek rzuca w kąt właśnie dlatego, że ma wrażenie, jak by historię pisała niedojrzała nastolatka.

     Bohaterowie są cudowni. Myślę, że wykreować tak postać, aby czytelnik ją dosłownie czuł całym sobą jest bardzo trudno, ale tej autorce się udało, za co ogromne oklaski. 

     Polecam! Choć to bolesna opowieść o miłości, to myślę, że wiele osób się skusi, a poza tym myślę, że jest idealna na prezent dla mamy, babci, siostry, córki :)

     Wydawnictwu Muza bardzo dziękuję za egzemplarz!



3 komentarze:

  1. Bardzo lubię tego typu opowieści, mimo, że często bywają bolesne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka ma w swojej biblioteczce i na pewno będę ją czytał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo jestem ciekawa tej książki, a rekomendacja Jodi Picoult zdecydowanie mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje