27 stycznia

Stacje serc

 

     Hej, hej! Czy wiecie, że równiuteńko dwa tygodnie temu premierę miała książka ze zdjęcia? A dziś mam dla Was o niej kilka słów! 

     "Stacje serc", kiedy pojawiła się w zapowiedziach Wydawnictwa Sonia Draga, wydała mi się bardzo interesująca już przez samą okładkę. Przyciągnęła mój wzrok i w zasadzie nie zastanawiałam się, czy warto, czy niekoniecznie, tylko już miałam apetyt, aby ją przeczytać. Uwielbiam sobie robić takie niespodzianki, bo cóż, za tą okładką przecież równie dobrze mogła kryć się historia metra, ale spokojnie, kryje się tam coś zupełnie innego!

     Lato 2017 roku i dwoje bohaterów. Róża i Mateusz. I pewnie nie jest to absolutnie dla nikogo dziwne, że ta dwójka umówiła się przez internet i spotykają się w samym centrum Warszawy. Już widzicie skąd to metro? :)

    Ale idźmy dalej. Cóż z tego, że dwójka ludzi się spotkała, prawda? Mógł wybuchnąć z tego romans i to bardzo namiętny, a książka mogła popłynąć w stronę erotyzmu. Jednak to nie tego typu opowieść. To bardziej komedia romantyczna, w której niemal wszystko jest zrządzeniem przypadku. I ta dwójka spaceruje sobie właśnie po Warszawie, którą autorka tak cudownie opisała, że ma się wrażenie jakby się tam było razem z bohaterami.

     Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak ciekawej powieści. Założyłam, że to relacja dwóch osób, które gdzieś tam szukają własnej drogi, być może miłości, a nawet akceptacji czy chociaż przyjaźni, a jednak w taki sposób jest to wszystko poprowadzone, że myślę, że w zależności od tego, w jakim momencie życia jesteśmy my, tak odbieramy tę książkę. To ogromna zaleta, bo kiedy pożyczę ją komuś i przyjdzie nam później o nie rozmawiać, to okaże się, że każde z nas dostrzegło w fabule i bohaterach zupełnie coś innego.

     Ta książka może być śmiało prezentem dla każdego. Dla osoby, która akurat jest w dołku i trzeba jej przypomnieć, że takie maleńkie, proste rzeczy jak spacer po parku w Warszawie mogą okazać się czymś, co akurat je uszczęśliwi. To książka, którą będę polecać! Razem z nią czytelnik siada w ciepłym fotelu (lub jak ja, jedzie autobusem) i zaczyna się rozglądać, dostrzegając takie maleńkie elementy codzienności, które są bardzo ważne, a o których zapominamy.

     Wydawnictwu Sonia draga bardzo dziękuję za egzemplarz! To niespodzianka i jednocześnie wielka przygoda, zatrzymanie się na chwilę i zastanowienie nad tym, dokąd zmierzamy i kim jesteśmy. Lub jak kto woli, niczym jeż: kim jesteśmy, dokąd tuptamy?



2 komentarze:

  1. Przyznam szczerze, że narobiłaś mi ochoty na lekturę tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie do końca jestem przekonana, czy to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje