17 lutego

Odruch


      Book Morning! Dzisiaj mam dla Was kilka słów o książce, którą widząc w zapowiedziach wiedziałam, że będę chciała koniecznie przeczytać! Chodźcie dalej :)     

     "Odruch" zapewne wiele osób skusi okładką, bo jest bardzo tajemnicza i mi osobiście również skojarzyła się z serialem Orphan Black. I to też był powód, dla którego byłam jej jeszcze bardziej ciekawa, bo serial jest fenomenalnym thrillerem. A jaki gatunek kryje się za tą niesamowitą grafiką? Mój ukochany thriller psychologiczny! Ja już byłam kupiona samym tym faktem. Ale, czy po lekturze jestem równie zachwycona, to opowiem Wam już niżej.

     Zaczniemy, jak zwykle, od fabuły, od tego o czym ta książka jest. Poznajemy główną bohaterkę, Blythe, młodą matkę. Muszę przyznać, że imię dla mnie bardzo nietypowe, miałam z nim styczność pierwszy raz i... to chyba ogromna zaleta, bo ciągle spotykamy Liama, Alex, Johna, Anny i inne bardzo popularne imiona. Wróćmy do sedna sprawy. Blythe ma wrażenie, że z jej dzieckiem jest coś nie tak. Kobieta zaczyna mieć poczucie, że to tylko jej dziwne myśli, bo jej mąż jest zachwycony małą Violet. Dziecko jednak jest niegrzeczne, a jego matka nie cieszy się macierzyństwem, tak jak myślała, że będzie. Okazuje się, że przeszłość tutaj ma ogromny wpływ na to, co się dzieje. Niedługo rodzi się synek małżeństwu i tutaj sprawa wygląda zupełnie inaczej. Blythe od razu czuje z nim więź, ogromną miłość. Cóż może z tego wynikać, gdzie ukryta jest tajemnica?

     No dobrze. Powiem szczerze, że czułam te wszystkie emocje, które chciała nam przekazać autorka. Blythe nie jest wcale szczęśliwą matką i myślę, że to bardzo ważne, aby miały tę świadomość także inne kobiety dlatego, że wcale to nie musi być najcudowniejsze wydarzenie w życiu kobiety. Natomiast tutaj jest ukryta również pewna tajemnica, której nie chcę Wam zdradzać, aby nie psuć przyjemności z czytania. Natomiast także pewien przekaz ma tutaj ogromne znaczenie. Blythe również nie spełniła się jako pisarka, ale jednak jest szczęśliwą żoną. Czy aby na pewno? No cóż, przeczytajcie sami i oceńcie co siedzi pomiędzy wierszami tej powieści.

     Podobała mi się również narracja. Historia opowiedziana z perspektywy Blythe, którą ma się wrażenie, że kieruje do nas, czytelników, ale to do swojego męża kieruje swoje słowa. Jednak zagłębianie się w jej przeszłość dają obraz tego, z czym się mierzy. Bardzo chce być dobrą matką, wręcz obsesyjnie, mimo że nie czuje macierzyństwa przy pierwszym dziecku. Wyjaśnia skąd się to bierze. Oczywiście tego Wam nie powiem.

     I klimat. No muszę przyznać, że jest fenomenalny. Faktycznie, jak na thriller psychologiczny przystało, nad wieloma elementami czytelnik się mocno zastanawia, próbuje się domyślić co się dzieje w głowach bohaterów i co jest powodem ich zachowań. 

     Ta historia zmiażdży wiele serc. Jest mroczna, zupełnie inna, niż się spodziewacie, ale jednocześnie porusza temat, który wiele osób by sobie darowało ze strachu, że czytelnicy przypiszą uczucia autorowi. A to przecież może być zupełnie i całkowicie fikcja literacka. Natomiast, czy jesteśmy w stanie stwierdzić, tak w stu procentach, jak każde z nas by się zachowało w podobnej sytuacji, z podobnymi doświadczeniami i ciągnącą się, niezbyt przyjemną przeszłością za sobą? 

     Wydawnictwu Prószyński i S-ka dziękuję za egzemplarz! To faktycznie majstersztyk wśród thrillerów psychologicznych.



2 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje