23 maja

Dziennik śmierci

 

     Hej, hej! Dzisiaj o książce, której okładka przyciągnie pewnie nie jeden wzrok w księgarni!     


     "Zło kryje się w mroku" to czwarta wydana na polskim rynku wydawniczym książka autora Charlie Donlea. W moim przypadku trzecia przeczytana, ale już niedługo nadrobię ostatnią :) Opowiedziałam Wam niedawno o "Domu samobójców" właśnie spod pióra tego pana i była naprawdę świetna, a czy ta również taka jest?

     Jestem okładkową sroczką i nie ukrywam tego, a kiedy otworzyłam paczuchę od Wydawnictwa Filia, niespodziewaną, a w środku znalazłam to cudo, wiedziałam już, że wskoczy na szczyt stosiku hańby i szybko ją przeczytam. I tak właśnie było, ale z napisaniem kilku słów dla Was już zeszło mi nieco dłużej. W ostatnim czasie raczej o wiele więcej czytam niż piszę i później tak to wygląda, że nadrabiam recenzje. Musicie mi wybaczyć, na pewno znacie ten stan, gdy leci się jedną książkę za drugą!

     To co, opowiem Wam, o czym jest ta właśnie. Poznajemy dla odmiany nie panią detektyw, policjantkę, profilerkę, a rekonstruktorkę. Oznacza to, że zajmuje się ona nierozwiązanymi sprawami sprzed lat. W tym miejscu muszę przyznać, że dosłownie jestem zachwycona tym, że to może zapoczątkować świetną serię, ale o tym czy faktycznie tom pierwszy jest dobry już za moment!

     Zagłębiamy się w przeszłość poznając mordercę o pseudonimie Złodziej. Rory Moore, nasz rekonstruktorka łączy różne fakty, elementy, dowody, które zostały pominięte przez śledczych lata temu, a tym razem sprawa jest o tyle ciekawa, że ma on zostać zwolniony z więzienia po aż czterdziestu latach. Dlatego właśnie Rory próbuje połączyć przeszłość z teraźniejszością, próbując połączyć fakty dotyczące śmierci jednej z kobiet, ale tu pojawia się element zaskoczenia, na który nikt nie jest gotowy.

     Czy faktycznie ta powieść jest zaskakująca i nieprzewidywalna? Tak! Czy czuć, że to będzie świetna seria, ze świeżym podejściem do kryminalnego świata? Tak! Czy jestem zachwycona? Tak! Moje kryminalne serducho szaleje z radości, że może przyznać, iż ta historia była warta przeczytania i jest warta polecenia każdemu miłośnikowi kryminałów.

     Główna bohaterka jest świetną osobą z okiem, które dostrzega maleńkie szczegóły, na które rzadko kto zwróciłby uwagę. Jest błyskotliwa, sympatyczna i zwyczajnie nie da się jej nie polubić. Ot, brnie się razem z nią przez sprawę, zaglądając jej przez ramię i dziwiąc się, że ona to wszystko zauważa, łączy kropki i w końcu, krok po kroku dochodzi do rozwiązania zagadki sprzed lat.

     Jeśli chodzi o budowanie napięcia i ogólnie tempo akcji, to się nie martwcie. Jest w sam raz. Nie ma nagłych spadków, a później ogromnego napięcia, a idzie wszystko raczej w miarę równomiernie, co nie znaczy, że jest nudno. Wręcz przeciwnie, zwrotów akcji jest całe mnóstwo, można się wręcz zagubić i z przyjemnością przyznać, że autor zrobił czytelnika w balona!

    Polecam, bo to naprawdę świetny kryminał i myślę, że ta seria to będzie jedna z moich ulubionych, którą będę mieć na półce w komplecie, dbając i głaskając każdą z części!

     Wydawnictwu Filia dziękuję za egzemplarz, bo choć niespodziewany, to była to absolutnie uczta czytelnicza!



2 komentarze:

  1. Mam ogromną ochotę na spędzenie czasu z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi świetnie. Lubię kiedy w kryminałach można podejrzeć pracę bohaterów, zwłaszcza, kiedy są to mniej oklepane zawody.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje