31 maja

Dziennik śmierci

 

     Book Morning! Rzutem na taśmę, ostatniego dnia maja opowiem Wam o książce ze zdjęcia! Zapraszam dalej!     


     Korzystając z wolnego mam w planach zasypać Was zaległymi recenzjami, bo jakoś ostatnio się tak ułożyło, że więcej czytałam niż pisałam. Na dobry początek dnia o "Dzienniku śmierci" Cartera Wam opowiem :)

     Znacie tego Autora? Pewnie jeśli tak, to wiecie, że pisze krwiście i brutalnie. Czy tym razem również tak jest? Już Wam mówię!

     Zaczniemy od tego, o czym ta książka jest, a przede wszystkim jest to tom jedenasty i przypuszczam, że nic się nie stanie jeśli ktoś będzie czytać w losowej kolejności, ale jak to z seriami, lepiej jednak lecieć według numeracji :)

     Wyobraźcie sobie złodzieja, który jest w stanie każdemu przechodniowi, osobie, która siedzi sobie w kawiarni czy chodzi po sklepie, ukraść portfel, telefon, aktówkę i pewnego dnia, w tym przypadku, nasza główna bohaterka chciała zrobić coś dobrego. Złodziejka plus dobry uczynek? Przecież niekoniecznie definiuje ją to, co robi, prawda? I te kradzieże postanawia wykorzystać, aby pozbawić pewnego mężczyznę jego teczki, gdyż ten jest zwyczajnie obrzydliwym typem, który okropnie odnosi się do starszej osoby. Myślę, że wiele osób by zareagowało, wiele pewnie nie, ale Angela postanowiła gnojka ukarać. Niestety, nie spodziewała się tego, co znajdzie w aktówce, a był to notatnik i to nie byle jaki... już się domyślacie? Tytuł ma tu znaczenie!

     I nic więcej Wam nie powiem, bo sam tytuł kolejnej części przygód Roberta Huntera już daje do myślenia, a tym, którzy lubią Cartera, to absolutnie wystarcza do tego, aby książkę wziąć do ręki i pochłonąć, na raz. Dosłownie na raz. I tak było też ze mną, aczkolwiek gdzieś mi czegoś zabrakło i co ciekawe dopiero od pewnego momentu czytania zaczęłam czuć, że coś jest nie tak, że jak by to było pisane na siłę. Dowiedziałam się w międzyczasie, że Chris podczas tworzenia tej części stracił bardzo bliską mu osobę. Ogromne współczucie i zrozumienie skąd ten lekki chaos się pojawił. A mimo to ta powieść jest świetna i czuć w niej zdecydowanie Cartera. Brutalność, krew, śmierć, ciekawy motyw i Hunter. Cóż, dla mnie to mieszanka wybuchowa, a względem autora poczułam się jeszcze bliżej, bo pisząc dalej pokazał, że również myśli o nas, czytelnikach. Trzymam kciuki, żeby doszedł do siebie, a Wam polecam tę książkę i całą serię jeśli lubicie kryminały, thrillery mocne i niepozwalające o sobie długo zapomnieć. Niech Was pochłonie!

     A Wydawnictwu Sonia Draga bardzo dziękuję za egzemplarz!



2 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje