02 listopada

Balwierz

 


     Book Morning! Dzisiaj przychodzę z książką od Kasi Bondy, zapraszam więc dalej!     

 
     "Balwierz" jest szóstym tomem serii z Hubertem Meyerem i szczerze mówiąc, skusiłam się na nią głownie dlatego, że chciałam się przekonać co z tej serii jeszcze Katarzyna Bonda może wyciągnąć. Zwłaszcza, że poprzednia część według mnie była najsłabsza, pisana na siłę, aby tylko kontynuować dobrze sprzedającą się opowieść. Aczkolwiek, każdemu zdarzają się słabsze teksty i stwierdziłam, po tygodniu zerkania na tę książkę, że muszę się przekonać sama, nie ma innej możliwości weryfikacji.

     Jak się już pewnie domyślacie, ponownie spotykamy się z psychologiem śledczym, Hubertem Meyerem, który postanawia zaszyć się na Podlasiu i odpocząć, ale nie jest mu to dane. Dochodzi do dwóch paskudnych zbrodni w tym samym czasie, na dziecku i na księdzu. Do śledztwa, które Hubert postanowił poprowadzić musi włączyć lokalną policję.
  
     Żeby tu się nie rozpisywać jakoś specjalnie to powiem z grubej rury: Bonda poleciała po schemacie, inspirowanie się innymi książkami widać na kilometr. Podlasie, lokalna policja, lokalna, maleńka społeczność pełna tajemnic, niedopowiedzeń i niekoniecznie chcąca pracować. To już było.

    Zahaczanie o tematy nieco kontrowersyjne, bo morderstwo dziecka famme fatale, odstrzelenie księdza i o wszystko w zapyziałej miejscowości. Było.

     Czyli w sumie wszystko już było, powtórzenia ubrane we własne słowa. Niestety, mam wrażenie, że ta seria powstaje tylko dlatego, że się jeszcze sprzedaje, a to smutne. Hubert powinien już pójść na emeryturę. Tak byłoby chyba najlepiej, bo pakowanie go w oklepane sprawy zaczyna być zwyczajnie nudne.

    Ja wiem, że pewnie uderzyłam w serduszka fanów Bondy i ja też taką byłam, ale okazało się, że tylko początkowe tomy serii wychodzą fantastycznie i nie da się od nich oderwać, a im dalej w las, tym robi się coraz mniej ciekawie. Dużo tekst, mało akcji. Zagadki są przewidywalne i myślę, że tak, jak zaczęłam przygodę z tą autorką od "Pochłaniacza", tak wtedy powinnam ją skończyć i nie psuć sobie dobrego wrażenia.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Muza.




     

1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje