28 grudnia

Metro


 

     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Kobiece, zapraszam więc dalej!     


      Roberta Ziębińskiego książki zaczęłam czytać od "Lockdown'u", który zaciekawił mnie ogromnie ze względu na aktualną tematykę. Była to ciekawa książka, z której pewnie wyszła by równie interesująca ekranizacja. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to polecam. Teraz chętnie sięgam po kolejne jego powieści i tym razem w moje ręce, dzięki Wydawnictwu Kobiece, wpadła książka pod tytułem "Metro". 

    Przyznam się bez bicia, że przed lekturą nie czytałam opisu, a kierowałam się jedynie znajomością innych książek autora, tytułem, który wzbudza ciekawość i okładką. Z jednej strony minimalistyczna grafika, ale z drugiej pozwala potencjalnemu czytelnikowi na współpracę z wyobraźnią podczas tworzenia zarówno całej postaci osoby widocznej po prawej stronie, ale i tego, co kryje się za geometrycznie wkomponowanym tytułem.

     Autor ponownie wciąga nas w bardzo aktualny temat, bo w budowę metra w Warszawie. Dochodzi pod ziemią do wybuchu, po którym odkryte zostają pomieszczenia, o których nikt nie miał pojęcia lub nie chciał o nich nikomu opowiadać. Znajduje się w nich broń Powstańców Warszawskich. Tu zaczyna się wciągnie czytelnika w ciekawostki około wojenne, co dla mnie tylko było podsyceniem ciekawości, bo uwielbiam tego typu tematy. Ale zaraz, niczym w porządnym thrillerze lub powieści akcji, przenosimy się do mieszczącego się niedaleko bloku, w którym dochodzi do wybuchu gazu. Czyżby te dwie sprawy miały ze sobą coś wspólnego? To jednak nie koniec rosnącego napięcia, bo przez wybuch dochodzi do zawalenia się tunelu metra, a uwięzieni w nim pasażerowie muszą za wszelką cenę się wydostać. W końcu chodzi o ich życie.

     Jeśli o mnie chodzi, to bardzo lubię zarówno książki, jak i seriale czy filmy katastroficzne, ale także takie, w których nie chodzi tylko o walkę z czasem o życie, tylko jeszcze jest dodatkowo jakiś wątek. Ziębiński właśnie coś takiego stworzył i czyta się ekstremalnie szybko i dobrze w pełnym i ciągłym napięciu.

    Mam natomiast jeden zarzut odnośnie bohaterów, bo po milczącej dziewczynie, wytatuowanej, oczekiwałam nieco więcej. Byłam przekonana, że ona odegra kluczową rolę i będzie się o niej pamiętać jeszcze długo po lekturze. No cóż, niestety, o ile faktycznie miała jej postać znaczenie dla fabuły, to nie zapadła mi ona w pamięć.

    Ogólnie rzecz biorąc, to świetny dreszczowiec, który polecam, ale nie przed snem, bo zarwiecie dla niej noc!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Kobiecym.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje