22 września

Osuwisko


      Hej, hej, dzisiaj przychodzę z kilkoma słowami o książce spod skrzydeł wydawnictwa Prószyński i S-ka, zapraszam dalej!     


     "Osuwisko" to już piąty tom z serii o Lenie Rudnickiej i o ile ja znam się z tymi książkami od pierwszej części, to mogę śmiało powiedzieć, że jeśli ktoś zacznie czytać w dziwnej kolejności, to absolutnie nic się nie stanie. Jasne, wątki z życia głównej bohaterki mogą się wtedy nieco gmatwać i sprawiać wrażenie jak by wynikały z nie wiadomo czego, ale na spokojnie można sobie uzupełnić później braki czytając w odwrotnej kolejności.

     Na to, że niekoniecznie trzeba trzymać się kolejności czytania wpływa również fakt, że śledztwa są niczym u Agathy Christie, każde sobie, ale z jednym bohaterem głównym. Dla mnie to zaleta i w "Osuwisku" mamy znów zagadkę kryminalną. Tym razem również jest trup, tylko nikt nie wie kto mógłby chcieć go zabić. Facet był dziwakiem, mieszkał z niepełnosprawną matką i unikał ludzi. Tylko gdyby się tak zastanowić, to równie dobrze mógł być psychopatką, prawda?

    No ale nie ma motywu, nie ma nawet poszlak poza jedną, która miała swoje miejsce w przeszłości. Mężczyzna podobno miał swój udział w śmierci swoich kolegów. Ale był wtedy dzieciakiem, więc dlaczego dopiero teraz ktoś miałby się mścić? I tu zaczynają się schody, bo okazuje się, że mamy seryjniaka...

    Uwielbiam to, jak Kinga Wójcik prowadzi fabułę, jak kręci czytelnikiem, jak podkłada kolejne poszlaki i mami niby dowodami. Nie da się przewidzieć co się wydarzy za moment, nie mówiąc już o zakończeniu i jak się okazało, teraz jest dokładnie tak samo. Nie mogłam się oderwać od lektury, a w trakcie czytania miałam w głowie myśl, że autorka niesamowicie rozwinęła swój warsztat literacki.

    Mamy ciężką, gęstą atmosferę, bo w końcu zabójstwa, ale też w lżejszych momentach, czyli chociażby w koleżeńskich stosunkach Lenie nie jest łatwo. Wraca do pracy po urlopie macierzyńskim jedna z aspirantek i nie pała sympatią do Rudnickiej. No ale przecież nie muszą się lubić, prawda? Mają ze sobą pracować i ta praca ma przynosić efekty. Ale czy na pewno? 

    Dla mnie to kolejna książka, która jest dobrze napisana, którą czyta się szybko, na końcu dostaje się efekt zaskoczenia i do tego to kryminał pełną parą. Ja zostałam po raz kolejny przez autorkę kupiona. Czekam na kolejny tom!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje