02 stycznia

Łowcy skór. Tajemnice zbrodni w łódzkim pogotowiu [PRZEDPREMIEROWO]

 


     Hej, hej, dzisiaj przychodzę do Was z zapowiedzią od Wydawnictwa Otwartego. Zapraszam dalej!     

     "Łowcy skór. Tajemnice zbrodni w łódzkim pogotowiu" to pierwsza książka w tym roku, jaką skończyłam czytać. Co prawda, muszę się przyznać, zaczęłam ją czytać jeszcze w grudniu, gdy tylko na czytnik ją wrzuciłam. Ile to było szczęścia jak dostałam w formie cyfrowej i nie musiałam czekać na wersję papierową! 
 
     Zainteresowałam się tą książką nie tylko ze względu na to, o czym jest (a o tym zaraz opowiem odrobinę, bez spojlerów), ale także dlatego, że jest na faktach. To znaczy, że to wszystko, co w niej zostało opisane, wydarzyło się naprawdę. A kolejnym smaczkiem dla mnie był fakt, że to łódzkie pogotowia. Trochę w Łodzi mieszkałam i z ogromną chęcią chciałam się dowiedzieć gdzie takie rzeczy się mogły dziać.
 
    Do rzeczy. To, że wydarzenia opisane w "Łowcach skór" są prawdziwe, to już wspomniałam i myślę, że to jeden z powodów, dla którego wiele osób po nią sięgnie. A czy warto ją przeczytać?

     Tomasz Patora, czyli autor, rozpoczął śledztwo wraz z kolegami po fachu, które miało ujawnić szczegóły dotyczące handlu informacjami o zgonach. Powiem od razu, że ostatnio wyszedł jeden taki serial, "Minuta ciszy", bardzo tematycznie podobny. Tam handel dotyczył pogrzebów. Domy pogrzebowe i ich układy z księżami. Tego typu sprawy, warto obejrzeć. Tylko, że to fikcja, a Patora sięgnął po fakty. W tej książce jest nieco bardziej... hardcorowo. Bo nie tylko informacje o śmierci były sprzedawane, ale także opóźniano wyjazdy karetek, trafiały się dziwne zgony. I to wszystko w końcu musiało wybuchnąć. To było kiedyś, pewnie wiele osób będzie to pamiętało. A autor postanowił teraz ujawnić więcej informacji.
   
     No właśnie, w książce znajdziecie mnóstwo dokumentów, relacji świadków. Ludzie przestali się bać o tym mówić, a wiadomo, być może łatwiej byłoby zamieść pod dywan. 

     Tomasz Patora wykonał kawał dobrej roboty tworząc obraz służby zdrowia i nie tylko, która w zasadzie powinna pomagać, a jednak działy się różne rzeczy. Dystrybucja niebezpiecznych leków zahaczająca wręcz o dilerkę? Proszę bardzo. Opóźnienie wyjazdu ratowników i nagła śmierć? Proszę bardzo. Kto na tym korzystał? A oprócz pieniędzy, kogo nie męczyło sumienie?

    Włos się jeży podczas czytania i pewnie wiele osób by powiedziało, że to niemożliwe. A no, możliwe i prawdopodobnie nie tylko takie cuda się działy, tylko należałoby się zastanowić ile nie zostało ujawnionych. W tym miejscu mam tylko nadzieję, że Patora sięgnie jeszcze po inne dziennikarskie śledztwa i ubierze je w pełnoprawne reportaże.

    Książka napisana jest przystępnym językiem i każdy z powodzeniem zrozumie o co chodzi, nie ma skomplikowanych słów z dziedziny medycyny, aczkolwiek trzeba też przyznać, że autor nie traktuje odbiorcy jak głupka i nie tłumaczy wszystkiego jak przysłowiowemu szympansowi. Dlatego polecam, bo to nie jest opowieść do przeczytania dla przyjemności, a dla świadomości.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Otwartym, a premiera jednej, uważam, z najgłośniejszych książek tego roku, będzie 25 stycznia 2023.

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje