20 listopada

Tkająca wiatr

 


     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Zysk i S-ka, zapraszam dalej!     


     Czy nadal zachwycacie się każdym wydaniem z barwionymi brzegami? Coraz ich więcej, ale także osób, które sam sięgają po pędzle i farby aby tworzyć indywidualne projekty. Ja zdecydowanie uwielbiam te kolorowe brzegi i dla mnie każda książka mogłaby je mieć!

     "Tkająca wiatr" to pierwszy tom serii, która podobno w domyśle ma być trylogią, a autorka stworzyła już kolejne dwa tomy. My, w Polsce, mamy okazję dopiero przeczytać pierwszy tom wydany w genialnej, przepięknej, kolorowej, twardej oprawie. Ale nie samą okładką człowiek żyje, prawda?

     Główna bohaterka zostaje wrzucona, wraz z czytelnikami, w sam środek akcji. Magia, ucieczka, poszukiwanie swojego przeznaczenia i... uczucie. I w tym miejscu trzeba zaznaczyć, że bliżej tej książce do romantasy, niż do fantastyki z krwi i kości więc część osób będzie zachwycona, a część wręcz przeciwnie.

     Natomiast Rhya to osoba, którą od razu darzy się sympatią. Nie jest to dziewczyna, którą za naiwność chciałoby się od razu potrząsnąć, ale jest też w niej sporo wątpliwości i nic dziwnego, bo jak zareagować na to, że jest się jedną z niewielu osób, które potrafią władać czymś w rodzaju magii? Rhya ma na piersi znamię, którego znaczenie odkrywa się już podczas lektury, ale potrafi też przywoływać tytułowy wiatr. Taka moc, to jak zawsze, wielka odpowiedzialność i niepewność czy się jej w ogóle chce, a jak jeszcze na horyzoncie pojawia się mężczyzna, to wszystko się komplikuje.

     Spodziewałam się młodzieżówki, czegoś lekkiego, ale z przytupem. Tutaj jednak jest sporo scen, które grałoby przypisać pod 16+, czy nawet 18+. Na szczęście autorka zgrabnie łączy dwa elementy, jakimi są budzące się uczucie, napięcie między bohaterami z mocami i reliktami. Nie ma się poczucia, że to znów romans ubrany w otoczkę elfów, walk i ekscytującego świata.

    Całość mimo wszystko bardzo emocjonalna, a bohaterowie z krwi i kości, a przy tym zdecydowanie nie są infantylni i z ogromnym zaangażowaniem się za nimi mknie.

     Podsumowując, jako zaletę i wadę jednocześnie należałoby uznać to, że jest to romantasy, ale czyż nie tego byśmy oczekiwali po opisie wydawcy?

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje