21 listopada

Holmes i Moriarty


     Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Albatros, zapraszam dalej!     


     Jak to jest z tymi nietypowymi okładkami, lubicie? Nowość od Wydawnictwa Albatros ma właśnie taką specyficzną, bardzo ciekawą, bo z pająkiem wychodzącym z książki... śmiem twierdzić, że podoba mi się nawet bardziej niż te z barwionymi brzegami!

     Sherlock Holmes to detektyw wielu wcieleń, wielu różnych spraw kryminalnych, ale zawsze łączy je jedno: to genialny detektyw. A w zasadzie jest jeszcze jeden wspólny element, czyli arcywróg  Holmesa, Moriarty. I choć znamy ich z wielu ekranizacji, jeszcze większej ilości książek i wszelkiego rodzaju fanfików, to jest  coś takiego jak The Conan Doyle Estate i to oni aprobują (lub nie i częściej raczej tego nie robią) wszelkie twórczości na temat detektywa wszech czasów. W tym przypadku, po ponad dziesięciu latach nareszcie mamy książkę, która taką aprobatę otrzymała!

     Pająki, pająki, wszędzie pająki i przestroga by mieć na uwadze, że w tej oto książce jest ich na tyle dużo i tak świetnie opisane, że arachnofobia może wejść na wyższy level. Czy to już napawa strachem? Czy może jednak ciekawość i uwielbienie głównego bohatera pomoże temu sprostać?

     Do duetu Sherlock i Watson zgłasza się człowiek występujący na scenie, który zauważył, że od jakiegoś czasu jego publiczność to jedno i ci sami ludzie, tylko się przebierają. Zaniepokoiło go to na tyle, żeby sprawdzić jaki jest tego powód. Natomiast, drugiemu z głównych bohaterów, czyli Moriarty'emu, ktoś chce popsuć szyki i musi on wraz ze swoim partnerem uciekać, bo zostają wplątani w wojnę gangów. A to niekoniecznie jest coś, czego by chcieli, bo wolą się pałać zbrodniami na swój sposób.

    Drogi odwiecznych wrogów się krzyżują i w imię zniszczenia wspólnego wroga będą mieli współpracować... czy to w ogóle możliwe? Ale jeśli nie ma innego wyjścia, a na szali stoi ich życie, a do tego trzeba ratować świat?

     Żeby stworzyć klasyczną historię, gdzie wszystko dzieje się w 1889 roku trzeba nie tylko doskonale znać Sherlock'a, ale także zrobić konkretny research, aby nie popełnić żadnej wtopy. I to autorowi się udało, a powieść stworzył niesamowicie wciągającą i trzymającą w napięciu od pierwszych stron.

     Cała intryga jest skonstruowana tak, że nie da się powiedzieć "ja już wiem jak to się potoczy!". No po prostu się nie da. Do tego autor urozmaicił jednak tę powieść o nieco nowocześniejsze elementy thrillera i tak oto powstało coś więcej niż klasyczna powieść detektywistyczna. 

    I oczywiści bohaterowie. tak nam znani i nieznani jednocześnie, bo przecież każdy fan widział seriale, filmy, czytał książki i zawsze to wcielenie obu panów jest nieco inne, a jednak bardzo podobne do oryginału. W tym przypadku Rubin zrobił pełne portrety psychologiczne i pokazał, że klasyka wcale nie musi być nudna i przewidywalna. Mistrzostwo!

     Dla mnie to jedna z najlepszych powieści przeczytanych w tym roku i nie mam wątpliwości, że pojawi się w topce wielu czytelników mimo pająków, okropnych pająków!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Albatros.

     


     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2019 Wystukane recenzje