03 września

Przesłuchanie czwartkowe Przemysława Piotrowskiego

 

     Przemysław Piotrowski. Myślę, że wiele osób kojarzy to nazwisko, a już na pewno książkę zatytułowaną "Piętno", prawda? Zapraszam zatem na wywiad z Panem Przemysławem!     

     Mimo, iż "Piętno" nie jest debiutem Przemysława Piotrowskiego, to dla mnie to było pierwsze spotkanie z jego twórczością i od razu przepadłam. Każdą jedną powieść muszę mieć i przeczytać, a powiem Wam, że warto, warto jak diabli! Znajdziecie u mnie na blogu recenzję "Piętna", a już na dniach pojawi się również "Sfory". Tymczasem jednak, zapraszam na przesłuchanie!

 

Wystukane recenzje: Za moment dosłownie premiera „Sfory”, czyli drugiej książki z Igorem Brudnym w roli głównej. Emocje przy tej są już nieco mniejsze? W końcu „Piętno” zostało przyjęte przez czytelników z ogromnym entuzjazmem 😊

Przemysław Piotrowski: Emocje rzeczywiście były. Trochę się obawiałem, jak „Sfora” zostanie przyjęta, bo jednak skonstruowałem ją odrobinę inaczej niż „Piętno”. Ale na szczęście odzew jest dobry, a nawet bardzo dobry. Czytelnikom podoba się mój pomysł na odświeżenie gatunku i bardzo się z tego cieszę.

 

Wystukane recenzje: Spodziewał się Pan, że „Piętno” będzie tak dużym sukcesem?

Przemysław Piotrowski: Wiedziałem, że to dobra książka, ale nie sądziłem, że będzie zdobywać tak wysokie oceny. Nie nazywałbym jednak tego sukcesem, bo to sukcesu to jeszcze daleka droga. W każdym razie w tym – nazwijmy to – zaznaczeniem obecności na rynku, ogromną rolę odegrało też Wydawnictwo Czarna Owca, które uwierzyło nie tylko w powieść, ale we mnie jako człowieka. Bardzo im za to dziękuję i głęboko wierzę, że to dopiero początek, a przed nami długoletnia i owocna współpraca.

 

Wystukane recenzje: Jeśli chodzi o Igora Brudnego, to możemy liczyć na to, że pojawi się on jeszcze w kolejnych książkach, czy raczej „Sfora” zamyka ten temat? Prosimy bez spojlerów! 😉

Przemysław Piotrowski: Jestem na etapie kończenia III tomu. Na razie nie mogę jeszcze zdradzić tytułu, ale książka ukaże się jeszcze w listopadzie tego roku. Domknie trylogię z Igorem Brudnym, a potem zobaczymy. Jeśli Czytelnicy będą chcieli więcej, to nie będę mógł odmówić ;)

 

Wystukane recenzje: Pozostając przy bohaterach Pana dwóch najnowszych powieści. Czy są to postacie inspirowane realnymi ludźmi, czy powstają w Pana głowie?

Przemysław Piotrowski: Tak, wiele postaci jest inspirowanych prawdziwymi ludźmi, część jak główny bohater jest zupełnie zmyślona. Myślę, że to ciekawy zabieg, którym kieruje się praktycznie od początku mojej przygody z pisarstwem. Budowanie postaci na istniejących osobach dodaje im realizmu. Oczywiście najczęściej jest to zlepek kilku przeszczepionych charakterów, do tego podlanych odpowiednim sosem, ale finalnie postaci nie są wtedy papierowe, każda ma swój niepowtarzalny charakter, sposób mówienia, poruszania się, myślenia. Czytelnicy to dostrzegają, więc myślę, że to dobra droga.

 

Wystukane recenzje: A Igor Brudny, charakteryzuje się jakimiś cechami charakteru, które również można dostrzec u Pana?

Przemysław Piotrowski: Raczej nie. Brudny to postać poharatana przez życie, z tragiczną przeszłością, która ukształtowana jego twardy, ale i ponury charakter. Takie osoby pewnie istnieją, ale gdybym przypominał Brudnego, to pewnie odmówiłbym Pani wywiadu (śmiech).

 

Wystukane recenzje: Kiedy tworzy Pan kolejne postacie, stara się Pan zagłębiać w ich psychikę, wczuć się w ich rolę?

Przemysław Piotrowski: Oczywiście. To podstawa – umieć wczuć się w rolę. Tak sprawcy, ofiary jak i prowadzących śledztwo. Trzeba być dobrym obserwatorem, potrafić dostrzegać rzeczy, których inni na co dzień nie widzą. Myślę, że każdy pisarz musi mieć też sporą dozę empatii, nawet jeśli brzmi to trochę dziwacznie, biorąc pod uwagę tematykę o jakiej piszę.

 

Wystukane recenzje: Załóżmy, że któryś  Pana bohaterów jest brutalnym mordercą i opisuje Pan jego poczynania dość dokładnie. Czy w chwili powstawania danej sceny odczuwa Pan niepokój, dreszczyk emocji, że to powstaje w Pana wyobraźni?

Przemysław Piotrowski: Staram się wejść w jego umysł i myśleć tak jak on. Jednym słowem zamieniam się w psychopatę ;) A tak poważnie, to gdy piszę jakieś bardzo emocjonalne fragmenty, to staram się wyobrazić sobie, jak ja bym się zachował na miejscu bohaterów. Czasem sam do siebie stroję głupie miny, wczuwam się w emocje jakie targają postaciami z kartek książki. Często tak jak one czuję na plecach spływający dreszcz, szaloną determinację albo przygniatający smutek.

 

Wystukane recenzje: Właśnie, książki u Pana „piszą się” spontanicznie czy najpierw powstaje plan, a później zostaje rozpisany na zdania, akapity, rozdziały?

Przemysław Piotrowski: Zwykle wiem jak zacząć. Z zakończeniem bywa różnie i nawet jeśli mam jakiś plan, często ulega on sporym zmianom. Oczywiście jakiś tam konspekt istnieje i zwykle zawiera się na jednej, góra dwóch stronach A4. Ale gdy skończę daną powieść i wracam do tego, co było w planach, najczęściej ogarnia mnie śmiech. Moi bohaterowie są często niesforni i w ogóle nie chcą się do niego zastosować, mając własny plan na fabułę. Podsumowując, jestem raczej spontaniczny, a historia tworzy się na własnych warunkach, oczywiście nie wychodząc poza pewne szerokie ramy fabularne.

 

Wystukane recenzje: Jak to właściwie z Panem było, pewnego dnia przyszedł pomysł do głowy, usiadł Pan do klawiatury czy notatnika i zaczął pisać? A może myśl o napisaniu powieści gdzieś tam tliła się od najmłodszych lat?

Przemysław Piotrowski: Marzenie o napisaniu powieści tliło się od najmłodszych lat. W końcu nadarzyła się okazja, aby poświęcić temu więcej czasu i tak się zaczęło. Najpierw był „Kod Himmlera”, potem „Droga do piekła”, następnie „Radykalni” (dwa tomy), w końcu „Piętno” i „Sfora”.

 

Wystukane recenzje: Czy ma znaczenie miejsce i pora, kiedy Pan tworzy kolejną opowieść? Musi mieć Pan ciszę, być w domu, a może wręcz przeciwnie, siada Pan w kawiarni, stuka w klawiaturę obserwując przy tym ludzi z myślą „może by taką rudą ślicznotkę zamordować w kolejnej książce?”?

Przemysław Piotrowski: Piszę głównie w domu i lubię mieć spokój i wolną głowę. Zwykle najwięcej po śniadaniu i po kolacji. Czas pomiędzy wykorzystuję dla rodziny, znajomych, na swoje przyjemności czy załatwianie najróżniejszych sprawek.

 

Wystukane recenzje: Dla jednych najtrudniejsze podczas pisania książki jest stworzenie charakterystycznych bohaterów, dla innych napisanie pierwszego rozdziału, a jak to jest z Panem? Co sprawia Panu największą trudność, a co jest najprostsze podczas pisania?

Przemysław Piotrowski: Rzeczywiście początek jest zwykle trudny i często idzie mi ślamazarnie. Można powiedzieć, że długo się rozpędzam, ale podobno faceta poznaje się po tym jak kończy. Tak poważnie to są łatwiejsze i trudniejsze momenty, ale staram się podchodzić do tematu zadaniowo. Z ciekawostek mogę zdradzić, że te ostrzejsze fragmenty pisze mi się całkiem sympatycznie ;)

 

Wystukane recenzje: Przejdźmy do odrobiny prywaty. Po jakie książki Pan sięga, jakie ma w swojej biblioteczce domowej (o ile takową Pan posiada, choć zakładam, że tak)?

Przemysław Piotrowski: Lubię dobre kryminały i thrillery. Kiedyś czytałem horrory, ale te w klasycznym wydaniu dziś wydają mi się po prostu infantylne. Uwielbiam też zagłębić się w świat starożytnego Rzymu. Ostatnio natomiast czytam bardzo dużo polskich Autorów. I powiem Ci, że bardzo często przebijają o głowę uznanych pisarzy zagranicznych. Mówię to z pełną świadomością – Polska kryminałem stoi.

 

Wystukane recenzje: Zdradzi Pan jaki tytuł nosi Pana ulubiona książka i jakiego Autora darzy szczególną sympatią?

Przemysław Piotrowski: Nie mam ulubionych autorów, ale książkę, którą darzę szczególną sympatią to cykl „Emperor”, a dokładnie pierwsza część „The Gates of Rome” Conna Igguldena. Z pełną premedytacją tytuł napisałem w języku angielskim, bo była to pierwsza książka jaką przeczytałem po angielsku, dzięki czemu znacznie przyspieszyłem proces nauki.

 

Wystukane recenzje: Papierowa książka czy czytnik ebook’ów? Odwieczna wojna, a Pan po której stronie się opowiada?

Przemysław Piotrowski: Tylko papier.

 

Wystukane recenzje: Jakie inne pasje poza pisaniem pochłaniają Pana w wolnym czasie?

Przemysław Piotrowski: Staram się dużo podróżować, choć w czasach pandemii jest z tym spory problem. Na co dzień staram się uprawiać sport: siłownia, basen, koszykówka, piłka nożna, tenis.

 

Wystukane recenzje: I na koniec: kawa, herbata, a może jeszcze inny napój? 😉

Przemysław Piotrowski: Zdecydowanie kawa.

 

Wystukane recenzje: Serdecznie dziękuję za poświęcony czas!

 

Zdjęcie pochodzi z IG Autora :)

2 komentarze:

  1. Jestem coraz bardziej ciekawa twórczości tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż wstyd się przyznać, że nie znam książek tego autora... Z chęcią przeczytałabym „Piętno”, które okazało się duzym sukcesem;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje