07 grudnia

Inni ludzie


      Book Morning! "Inni ludzie" to już trzecia książka tej autorki, a czy warto zwrócić na nią uwagę? Chodźcie dalej, opowiem!     


     Moja przygoda, jak pewnie większości z nas, czytelników, z C.J. Tudor zaczęła się od "Kredziarza" i już wtedy wiedziałam, że będę z chęcią sięgać po jej kolejne książki. I tak się złożyło, że drugą wydaną na naszym, polskim rynku, czyli "Zniknięcie Annie Thorne" wygrałam w konkursie na Lubimy Czytać, a trzecią dostałam od cudownego Wydawnictwa Czarna Owca, bo udało się nam rozpocząć bardzo przyjemną współpracę. Co nie znaczy, że będę chwalić! Co to, to nie! Jak mi się nie podoba, to trudno, lecą gromy. A czy przy tej książce też polecą, to się zaraz dowiecie.

     Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy to wracacie do domu, stoicie w korku i nagle we wstecznym lusterku widzicie dziewczynkę, a raczej jej twarz, w szybie. Któż by się nie wystraszył, prawda? I taki był zamiar autorki, ma być przerażająco. Dlaczego? Bo to córka Gabe'a, czyli mężczyzny, który prowadzi auto, a dziewczynka to jego córka, której ma już nigdy nie zobaczyć, bo właśnie zaginęła. Gabe jeździ w tę i z powrotem o autostradach szukając samochodu, w którym po raz ostatni widział swoje dziecko, ale bezskutecznie.

     Równolegle poznajemy Fran i Alice, które również jeżdżą po autostradach, ale nie szukając czegoś bądź kogoś, a uciekając. Historie są ze sobą powiązane, bo właśnie Fran wie, co się stało z córką Gabe.

     I tutaj pojawia się taki dziwny stan, bo spodziewałam się po autorce czegoś podobnego do poprzednich dwóch książek, a jednak jest to zupełnie inaczej poprowadzona historia. Jest bardzo niepokojąco, jak na prawdziwy, mocny thriller przystało. Bardzo ciekawy pomysł darknetu, który jeszcze bardziej przyciąga czytelnika, bo jest to temat przecież bardzo aktualny.

    Co z bohaterami? Ci główni są bardzo dobrze opisani, wykreowani. Czytelnik wie doskonale, z jakimi osobami ma do czynienia, nie musi się domyślać i są to bohaterowie, o których się pamięta. Co tylko jest zaletą, bo książkę dzięki temu się zapamiętuje, a każda kolejna postać wzbudza emocje.

     Czy zatem ta książka ma wady? Ma. Autorka nieco popłynęła z historią bohaterki o imieniu Isabelle. Miało być dziwnie, smutno, ale na koniec poszło to już wręcz w fantastykę, a to mi się nie zgrywa z tak niepokojącą, mroczną opowieścią. Tych gatunków się nie miesza, tak po prostu. Mam wrażenie, że zwyczajnie zabrakło pomysłu na tę bohaterkę.

     Jednak podsumowując, ta książka jest naprawdę dobra. Czyta się z zapartym tchem i czuje się bijące od bohaterów przerażenie do tego stopnia, że miałam wrażenie, jak bym sama była na ich miejscu. To kolejna powieść od C.J. Tudor, po którą warto sięgnąć.

     Wydawnictwu Czarna Owca bardzo dziękuję za egzemplarz!



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje