09 maja

Ten sabat nie upadnie


      Book Morning! Dzisiaj opowiem Wam o książce ze zdjęcia, zapraszam!     


     "Ten sabat nie upadnie" to drugi tom, zaraz po "Te wiedźmy nie płoną", o której miałam dosyć... słabe zdanie, ale stwierdziłam, że co fantastyka, to fantastyka i trzeba dać drugą szansę autorce, bo może tym razem będzie lepiej. Czy się zawiodłam, czy miło zaskoczyłam? Za momencik Wam opowiem, a jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszej części, uważajcie na spojlery i lećcie do mojej recenzji na temat pierwszego tomu właśnie: KLIK!

     Co na pierwszy rzut oka mocno przyciąga wzrok? No oczywiście okładka. Jest przepiękna, tak samo jak była poprzednia i się ze sobą idealnie komponują. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ważne jest to by serie, cykle na półce obok siebie miały podobny styl. Po prostu nie trawię, kiedy dwa czy trzy tomy są w jednej koncepcji i nagle pojawia się kolejny, oderwany zupełnie od poprzednich i czytelnik w sumie nie wie czy są ze sobą powiązane, a tak w księgarni śmiało można łapać na przykład kilka książek na raz, bo po pierwszej części już się wie, że kolejne siedem też się pochłonie. Za to plusik :)

     Przejdźmy do rzeczy... o czym jest ten tom? Dostajemy mieszankę typowej fantastyki z młodzieżówką, dość współczesną. Hannah, jak w poprzednim tomie, i tym razem musi się zmagać ze swoimi problemami sercowymi. Nowa dziewczyna, nowe flirty, ale za rogiem czyhają łowcy, którzy chcą zniszczyć magię, dosłownie. To nie takie pitu-pitu, że spalą czarownice na stosie i po kłopocie. Tutaj mają większe ambicje i chcą się rzeczywiście ich pozbyć poprzez zupełną niwelację magii.

     I to tyle. Zakładałam, że w tej części zacznie się dziać coś ciekawszego, ale niestety, dostałam praktycznie to samo. Hannah jest niedojrzała, nie uczy się na własnych błędach, jest zwyczajnie głupiutka i do tego ma ocalić świat. Pada pytanie czy da radę? Cóż, zakładałabym, że nie, bo to nastolatka, która dosłownie w głowie ma siano i nic poza tym. Nie lubię takich bohaterów, bo o ile mają irytować, być młodzi, robić głupoty, to jednak w obliczu poważnego niebezpieczeństwa warto byłoby się zmobilizować. Niestety, schemat z pierwszego tomu powielony.

     Wątek homoseksualizmu, a w zasadzie tym razem to już zahacza o ogólny problem z orientacją seksualną odgrywa to główne skrzypce. Po co? Jasne, to sprawia, że zagłębiamy się w życie bohaterów, ale autorka skupia się na tym temacie tak bardzo, jak by chciała koniecznie coś udowodnić. Więc udowadnia - jak bardzo da się zniechęcić czytelnika do takich osób, bo nie daj Boże ktoś pomyśli, że oni faktycznie są tacy... no głupi, po prostu, a to są normalni ludzie, a w tej i z resztą w poprzedniej książce ukazani jako niedojrzali, niewiedzący czego chcą, irytujący małolaty.

     To miała być opowieść o magii. Tylko szkoda, że jest tu wciśnięta jako zapychacz. Nudna, przeciętna książka dla nastolatek i to chyba jeśli nie będą mieć niczego innego pod ręką. Niestety, przekonałam się, że nie zawsze autor się rozwija i brnie do przodu. 

     Wydawnictwu We Need Ya dziękuję za egzemplarz!



3 komentarze:

  1. To nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie planowałam i nie planuję czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładką książka by mnie kupiła - a raczej na odwrót, ja bym ją kupiła. Treść jednak nie zachęca. Pomysł na historię fajny, ale książka jednak wydaje się być za bardzo młodzieżowa jak dla mnie i zwracałabym uwagę na te wszystkie niedociągnięcia i głupotę głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje