Book Morning z samiutkiego rana! Dzisiaj poopowiadam Wam o książce "Upadek legendy", zapraszam dalej!
A Właściwie to "Upadek legendy. Gabriel Legend #1" od Megan March, z którą mam z reguły problem, bo lubię jej książki, serio, ale czasami trafia się taka tragedia, jak by się autorce wcale nie chciało pisać, ale termin gonił więc tworzyła co popadnie i jak popadnie. A czy tym razem tak właśnie było? Już opowiadam!
Poznajemy dwoje bohaterów. Pewnie się domyślacie, że jednym z nich jest Gabriel, a drugą jest kobieta, Scarlett Preist Priest. Zacznijmy od kobiety. Piękna, opływająca w pieniądzach królewna, tak mogłoby się wydawać, ale czy tak musi być? Pozory lubią mylić. Ma ogromną władzę, ale nie taką biznesową, a popularnościową, czyli jej fani podążają za nią i ufają każdemu jej słowu. To, co ona uwielbia, co dla niej jest piękne, jest piękne i dla nich, a co wskazuje jako porażkę, oni również jako taką uważają. I tu pojawia się Gabriel, jak sam tytuł mówi, po upadku. Tylko, że zamiast poprosić Scarlett o pomoc, no właśnie... porwał ją wraz z kumplem by ta stworzyła miejsce-legendę. Czy to się może udać?
I pojawia się mój typowy problem. Z reguły w tego typu książkach, a jest to swego rodzaju romans, wręcz erotyk, dzieje się wszystko szybko, często ciężko nadążyć za akcją, a tutaj to wszystko jest maksymalnie wyciągnięte i w pewnym momencie się nudziłam. Tak zwyczajnie. Ale za to bohaterowie to wynagradzają, bo nie są typowi, kopiuj wklej, nieco zmień i w drogę. Autorka w końcu postanowiła, że to nie facet będzie tym bogatym i niedostępnym, a właśnie kobieta. Tak, wiem, zdarzały się już takie, ale żadna nie była dobrze napisana, bo była tworzona pod oczekiwania czytelników, a nie z głowy, z własnych pomysłów. Tu jest inaczej i muszę przyznać, że jest... dobrze, po prostu dobrze, choć skróciłabym treść o jakieś trzydzieści procent.
Jeśli lubicie książki, w których coś się dzieje, ale akcja nie leci na łeb, na szyję, to i ta się Wam spodoba. Ciekawe dialogi, coś świeżego i po prostu fajnego.
Wydawnictwu Editio Red dziękuję za egzemplarz!
Dobrze, że książka Ci się ostatecznie podobała, choć sama autorka jest taka nierówna, jeśli chodzi o pióro.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami.
OdpowiedzUsuń