26 lipca

Instynkt mordercy [PRZEDPREMIEROWO]


      Hej, hej! Dzisiaj mam dla Was kilka słów o książce ze zdjęcia, zapraszam dalej!     


     "Żona mordercy" to piąty i myślę, że ostatni tom serii Stillhouse Lake. Dlaczego? Otóż smutna informacja niedawno obiegła świat, iż autorka zmarła po walce z rakiem. Nie zaskoczyła mnie ta wiadomość, mimo że miałam nadzieję, że tę walkę wygra, bo kilka miesięcy wcześniej odpytywałam o możliwość przeprowadzenia z nią wywiadu i już wtedy otrzymałam informację, że póki co Rachel zwyczajnie nie da rady ze względu na walkę z paskudną chorobą. Ogromna strata, zwłaszcza że jej thrillery są naprawdę świetne.

    A dziś właśnie o jednej z książek Rachel Caine, o piątej części serii, więc proszę uważać na spojlery.

    Zaczniemy od tego, o czym ta książka opowiada czytelnikom :)

    Jeśli nie czytaliście poprzednich części, to od razu mówię, że trzeba czytać w kolejności podanej przez Wydawcę. Tym razem Gwen i Kezia ruszają na poszukiwanie matki dwóch dziewczynek. Martwych, dodajmy. Zostały one znalezione w samochodzie, zatopionym w stawie. Nikt nie wie co się wydarzyło, gdzie jest ich mama, a morderca czai się w ukryciu. Czy Gwen uda się go przechytrzyć? 

     Zawsze, gdy sięgam po serie, a zaznaczę, że uwielbiam wielotomówki, lekki strach kręci mi się wokół kręgosłupa, czy aby już kolejne tomy nie są pisane na siłę, bo się dobrze sprzedają. NA szczęście z Rachel Caine tak nie jest i każda kolejna powieść jest zaskakująca, dopracowana w każdym dosłownie zdaniu i wciąga czytelnika w czeluści jej wyobraźni. Wielka szkoda, że to już ostatnia z jej twórczości, ale tym bardziej będę polecać, bo to świetne połączenie thrillera z kryminałem.

     Skąd mój zachwyt? Oprócz budowania napięcia i mrocznego klimatu autorka tworzy opowieść w taki sposób, że mam za każdym razem wrażenie jak bym siedziała z nią w kawiarni i mi opowiadała niczym historię z własnego życia. Jest wręcz namacalna i myślę, że w bohaterów włożyła całe serce, bo również są wykreowani tak, że ma się wrażenie jak by stali obok, żyli, istnieli i byli... nieidealni, co jest absolutnie wspaniałe, bo to nie ten typ bohatera, co to jest alkoholikiem czy narkomanem, ale nadal jest świetnym detektywem, a dosłownie osoba, którą możecie minąć na ulicy. Taka zwyczajna.

     Czy polecam? Tak, choć wiem, że wiele osób wychwyci pewne niedociągnięcia, ale szczerze? Czasami niewarto się nimi przejmować! Ode mnie 7/10 gwiazdek :)

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Filia.

AKREDYTACJA 16/05/2020

 
     A zamówić możecie ją tu: 

2 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje