16 września

Ultima

 

     Book Morning! Dzisiaj o książce, która... no właśnie, zaskakuje, jest inna, dziwna?     


     "Ultima" jest tomem drugim, zaraz po "Proximie" i co dziwne, znalazłam również informację o tomie 1.5, który także chciałabym przeczytać, ale generalnie zdobycie go graniczy z cudem. Natomiast te dwa wydane już przez Wydawnictwo Zysk i S-ka miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości właśnie tego Wydawnictwa.

     Tę serię zobaczyłam jakiś czas temu na półce w empiku, a ponieważ ostatnio mam mood na powieści sc-fi mocno oscylujące wokół kosmosu i wszystkiego, co z nim związane, to bardzo się ucieszyłam, że znalazłam coś godnego uwagi. Tak mi się przynajmniej na początku wydawało. A czy ten tom jest dobry? Czy warto przeczytać kontynuację i trzyma ona poziom?

     Stephen Baxter napisał kontynuację "Proximy" więc trzeba o tym pamiętać, zanim się sięgnie po drugą część, aby sobie nie zaspojlerować. O czym jest ta książka, zatem?

     Okazuje się, że wokół Proximy krąży planeta Per Aruda. I na tej dziwnej planecie okazuje się, że są włazy, które pozwalają podróżować i to nie byle jak, bo przez lata świetlne od tak, szybciutko, jak po pstryknięciu palcami po prostu przechodząc przez drzwi. W mojej głowie natychmiast pojawiła się wizja tego, aby nie naruszać przeszłości, nie zmieniać nic, bo można zbyt mocno wpłynąć na teraźniejszość i przyszłość i szczerze mówiąc, spodziewałam się, że Baxter pójdzie w tę stronę w tej historii. Ale nie, zaskoczył mnie jednak!

     To dziwnie łatwe podróżowanie oczywiście ma swoje konsekwencje, ale to nie jest schematyczna opowieść sci-fi i tym razem autor postanowił pokazać, że w jego książce przeszłości jednego człowieka... tak, dokładnie, przeszłości, w liczbie mnogiej. Zbiegają się one do jednej, aktualnej teraźniejszości. Co zatem z przeszłością? Tu w standardzie, jest ona skończona.

    Poza podróżowaniem okazuje się, że w tym nowym wszechświecie, który można eksplorować istnieję już pewne istoty. I to nie byle jakie, tylko takie, które mają po miliardy lat. Okazuje się, że one wszystkim sterują, mają plany. Jak by chciało być Bogami, prawda? Czy zatem bohaterowie mają swoją wolną wolę? Czy muszą i czy w ogóle mogą ją mieć bądź odzyskać?

     No muszę przyznać, że to jedna z lepszych książek sci-fi jakie miała okazję przeczytać. Głównie dlatego, że jest inna, dziwna, a jednocześnie powoduje, że po plecach przebiega dreszcz, bo to w sumie nie jest takie niemożliwe. 

     "Ultima" jest jedną z najlepszych, ciekawszych powieści w swoim gatunku i jest cegłą! A ja uwielbiam cegły! Zwłąszcza jeśli opowieść się nie ciągnie, nie ma wymuszonych dialogów i zbędnych, zbyt długich opisów. Tutaj tego nie znajdziecie. Baxter przemyślał, co chce przekazać swoim czytelnikom i zrobił to wyśmienicie.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka!



1 komentarz:

  1. Niezmiernie się cieszę, że jesteś tak bardzo zadowolona z lektury tej książki, jednak nie jest to mój gatunek czytelniczy.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje