19 października

Wróć przed zmrokiem

 


     Book Morning! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Mova! Zapraszam dalej!     

     "Wróć przed zmrokiem" to książka, o której w pewnym momencie zrobiło się bardzo głośno. Podchodziłam do tego sceptycznie, ale kiedy kolejni recenzenci ją zachwalali i dosłownie piszczeli nad nią z zachwytu wiedziałam już, że muszę ją przeczytać. Dlatego, kiedy Wydawnictwo Mova mi ją zaproponowało, nie wahałam się ani chwili, choć zdawałam sobie sprawę z tego, że im więcej pochwał, im większe przez to stawiam wymagania, tym bardziej mogę wylądować na ziemi z hukiem i stwierdzić, że to totalny chłam. A jak było faktycznie?

     Bardzo lubię thrillery psychologiczne więc czytając na okładce, w opisie, że to właśnie tego typu powieść, a do tego z elementami horroru, byłam jej bardzo ciekawa. Zwłaszcza, że w ostatnim czasie miałam okazję przeczytać książkę spod ręki mistrza Mastertona o nawiedzonym domu. Stwierdziłam, że to będzie bardzo ekscytujące móc porównać nieznanego mi dotąd pisarza z tym, którego książki przerażają od zawsze i są istnym majstersztykiem.

     No dobrze, ale o czym ta książka jest? Poznajemy główną bohaterkę, Maggie. Córkę mężczyzny, który napisał książkę o domu, w którym straszą duchy. Te bestseller zaczął szybko utrudniać jej życie mimo, że jedni wierzyli, a inni ani trochę w opisane w powieści wydarzenia. Już jako dorosła osoba, Maggie wraca do posiadłości chcąc ją wyremontować i sprzedać, a przede wszystkim odkryć, co się wydarzyło dwadzieścia pięć lat temu, kiedy ona jeszcze była małym dzieckiem. 

     No to po kolei. Zróbmy kanapkę zalet i wad. I zacznijmy od tej mniej przyjemnej części. To wszystko już było, już gdzieś kiedyś się czytało lub oglądało film z nawiedzonym domem w tle. A teraz zaleta. Mimo, że wiele rzeczy można przewidzieć, to faktycznie, tak jak wiele osób się zachwyca, ta książka po prostu skrywa w sobie klimat, którego pozazdrościć mogłoby wiele innych. Trzyma w napięciu od początku do końca i jak na rasowy thriller przystało, do ostatniej strony czytelnikowi towarzyszy dziwny niepokój. 
 
     No to teraz wada. Główna bohaterka. Mimo, że podeszłam do niej pozytywnie, bo uwielbiam chyba wszystkie Maggie, to jednak z czasem zaczęła mnie irytować. Klasyczny horror, to i klasycznie głupiutka, najczęściej blond bohaterka? Bez urazy, ale takie właśnie odniosłam wrażenie i to uprzedzenie do tego typu stereotypów od razu wzniosło mnie na wyżyny irytacji. Natomiast to osoba, która, być może przez to, co się wydarzyło lata wcześniej, nie wie co ma zrobić z własnym życiem. Być może remont domu i chęć jego sprzedaży w końcu mogą napędzić pozytywnie do działania, ale czy tak się stało, to musicie sprawdzić sami. 
 
     I zaleta. Czyta się szybko, wręcz lekko mimo całej otoczki niepokoju, strachu. Nie powiedziałabym, że to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam, ale ma w sobie coś, co nie pozwala mi powiedzieć, że nie warto po nią sięgnąć, bo naprawdę warto.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mova.



3 komentarze:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje