03 listopada

Do jutra

     Book Morning! Dzisiaj przychodzę z książką od Wydawnictwa Prószyński i S-ka :)     


     "Do jutra" miała premierę niecałe dwa tygodnie temu i byłam jej bardzo ciekawa, ponieważ pierwszy tom mi nie podszedł, a ogólnie książki autora naprawdę uwielbiam. A właśnie, to tom drugi i szczerze mówiąc najlepiej czytać w kolejności, bo jednak to kontynuacja i szkoda byłoby o niektórych wątkach czytać i się zastanawiać o co chodzi, a wierzcie mi, to jedna z tych książek, przy których jak się nie czytało wcześniejszej części ma się wrażenie, że czegoś brakuje w fabule.

    W tej serii głównym bohaterem jest Colter Shaw. Cóż tu o nim powiedzieć? To łowca nagród i tym razem rusza w pościg za dwoma niebezpiecznymi mężczyznami, ale wszystko zaczyna się komplikować gdy jeden z nich postanawia popełnić samobójstwo. A nagroda nie była wcale mała za tych dwóch.  Okazuje się, że mieli oni dołączyć do dziwnej, sekretnej organizacji. Shaw postanawia pod przykrywką do tej organizacji wejść i zobaczyć, co się za nią kryje. I niestety, to sekta. Co się tam dzieje i dlaczego? 

     Zacznę od tego, że Shaw to bohater, za którym poszłabym w ogień, bo jest inteligentny, sympatyczny i mam wrażenie, że faktycznie istnieje taka osoba. Tak realistycznie jest stworzony przez Deavera. Dlatego, kiedy zaczynało się robić gorąco, to i mi nagle skakało ciśnienie, zwyczajnie martwiłam się o człowieka, którego polubiłam całym sercem.

    Jeśli chodzi o zawód, jakim się Colter pała, czyli łowca nagród, to w zasadzie muszę powiedzieć, że nareszcie to nie agent FBI czy komisarz, detektyw. Nareszcie główny bohater nie jest stróżem prawa, a to, że poluje na poszukiwane osoby może mieć wiele różnych obliczy.

    No i sama sekta, w którą zagłębiamy się razem z Shaw'em by poznać ją od środka, sprawdzić jak kieruje się ludźmi. Piękne słowa, obietnice, wsparcie w trudnych chwilach i to wszystko jest tylko skorupką, pod którą kryje się po prostu zło. 

     W tej książce akcja gna bardzo szybko, ale to tylko zaleta, bo wciąga od pierwszych zdań. Wpadamy do niewielkiej miejscowości, gnamy za poszukiwanymi, próbujemy walczyć ze złymi ludźmi wraz z głównym bohaterem, który jest absolutnie fantastyczny. W porównaniu z tomem pierwszym, ten spowodował, że powiedziałam "No to jest ten Deaver, którego znam". Warto przebrnąć przez część pierwszą, jeśli się Wam nie spodoba. To jak z niektórymi serialami, kiedy to trzeba przełknąć dwa, trzy pierwsze odcinki, a później jest już tylko lepiej. Tu jest o wiele ciekawiej!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje