22 lutego

W domu robaka


      Book Morning! Dzisiaj przychodzę do Was z książką od Zysk i S-ka. Zapraszam dalej!     


     Chyba każdy z nas przyzna, że George R.R. Martin to jeden z najbardziej znanych pisarzy, prawda? Jedni go kochają, inni nienawidzą, a jeszcze inni nadal narzekają, że obiecuje kolejne książki i ich nie wydaje... Ale trzeba się cieszyć tym, co jest i ja w ten właśnie sposób postanowiłam przeczytać chyba jedną z najmniejszych pod względem objętości książek spod pióra Martina. 

     W zasadzie wiadomo, że autorzy dzielą się na takich, którzy czują się świetnie w krótkich formach i na takich, którzy wręcz przeciwnie, uwielbiają objętościowo podsuwać nam powieści potężne. Martin jest dla mnie ewenementem, bo można spotkać jego twórczość w obu przypadkach. Tylko pytanie czy warto? Bo przy tych po osiemset i więcej stron zdecydowanie tak, a jak to jest z opowieścią liczącą sobie nieco ponad sto stron?

     No dobrze, ale co w środku? A za tą okładką kryje się dark fantasy. Jak na tego autora przystało, od razu można poczuć klimat jaki chciał przekazać. Przenosimy się na obcą planetę. Jest brutalnie, mamy hierarchię i coś na kształt mistycznej postaci a la Boga. Biały Robak, bo o nim mówimy, może okazać się zupełnie czymś innym niż wszyscy przypuszczają, a tę tajemnicę odkryć przyjdzie człowiekowi, który z wręcz wyższych sfer musi zejść do podziemia... 

    Wiele osób zada sobie pytanie czy skoro mówimy o dark fantay to czy ono faktycznie jest takie mroczne, ociekające ciemnością i zagrożeniem. Takie właśnie jest i jest mi przeogromnie szkoda, że to nie opowieść na setki stron, którą mogłabym pochłaniać wieczorami, a nie dosłownie w... 2 godziny! Zdążyłam zagłębić się w historię, która skrywa także głębsze przesłanie i skłania do zastanowienia się nad tym, że mimo, iż to fikcja, to jednak mocno nawiązuje do tego, co dzieje się w świecie rzeczywistym.

    To samo śmiało mogę powiedzieć o bohaterach. To samo, czyli to, że są ciekawi, ale jednocześnie miałam wrażenie, że gdzieś tam w głębi można się zastanowić nad ich zachowaniem i nad tym, czym się właściwie kierują. Nie są oczywiści i dla mnie przez to, że są wręcz dziwni przyciągają do siebie jeszcze bardziej. Chętnie poznałabym ich bliżej.

    Jak na krótką formę, za którymi nie przepadam, tak tą jestem zachwycona i jednocześnie zniesmaczona. To drugie wynika z tego, że odczuwam zdecydowanie ogromny niedosyt. Jak ja chciałabym zagłębić się w ten mroczny, ciężki, duszny świat na dłużej... 

     Polecam sprawdzić, jeśli tylko fantasy to coś, co lubicie!

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Zysk i S-ka.



1 komentarz:

Copyright © 2019 Wystukane recenzje