28 lipca

Poszukiwacz zwłok [PRZEDPREMIEROWO]


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z zapowiedzią od Wydawnictwa Czarna Owca, zapraszam dalej!     


     Za niecałe dwa tygodnie, czyli 9 sierpnia, premierę będzie miała najnowsza książka z pod pióra Mieczysława Gorzki "Poszukiwacz zwłok". Miałam przyjemność zapoznać się z nią na długo przed tym, jak ukaże się w księgarniach i dzisiaj o niej nieco opowiem. Może zachęcę, a może zniechęcę do zakupu?

     Gorzka jest pisarzem, po którego powieści sięgnęłam niedawno mimo, że wiele osób polecało. Swoją przygodę z jego twórczością zaczęłam od świetnej "Krwawnicy" oraz "Lilii", a gdy zobaczyłam w zapowiedziach najnowszą, czyli "Poszukiwacza zwłok" właśnie, to już byłam pewna, że będę chciała ją przeczytać, bo poprzednie podobały mi się bardzo, a w planach mam jeszcze nadrobienie wszystkich pozostałych. Tylko czy ta najnowsza jest również godna uwagi?

     Mamy dwójkę bohaterów. Komisarz Laurę Wilk oraz psychologa Maćka Lesieckiego. Laura angażuje się bardzo w schwytanie zabójcy nastolatek, co staje się jednym z jej problemów, bo okazuje się, że koledzy z wydziału kryminalnego otwarcie okazują swoje niezadowolenie tą sytuacją. Żeby było ciekawiej, to dlatego, że są tą męską częścią zespołu, a Laura staje na czele grupy jako kobieta. Świetnie rozpisany początek powieści, podział na kilka osób, a przy tym opowiedziane wszystko tak, że faktycznie dowiadujemy się wielu rzeczy z kilku perspektyw. Maciej, jako osoba współpracująca z policją otrzymuje zadanie od pewnej kobiety, aby znaleźć zwłoki dziewczyny, która zaginęła lata temu. Tu zaczynają się schody, bo sam ma na głowie wiele problemów, nie radzi sobie z własnymi traumami. Laura chce mu pomóc mimo, że sama nie ma lekko i oboje wpadają w paskudną pułapkę...

     Jak wyżej wspomniałam, początek naprawdę świetny. Czułam, że przepadam w fabule, coraz bardziej lubię bohaterów, a później zaczęło się krzaczyć. Jak by autor miał naprawdę fantastyczny pomysł na książkę, a gdzieś po drodze zgubił jej sens. Zaczynając czytać założyłam, że to będzie stuprocentowy kryminał, bo tak się zapowiadała fabuła, ale w samym środku miałam wrażenie, jak by doszła do niego niepotrzebnie chęć wstawienia wątków sensacyjnych. A zupełnie to tutaj nie pasowało. Lepiej by było gdyby całościowo to była powieść stricte ciężka, duszna, po prostu kryminalna. Ale to był tylko taki moment, ostatecznie reszta była w stylu początkowym.

     Jeśli chodzi o bohaterów, to bardzo chętnie widziałabym ich w serii. Każde polubiłam mimo, że Lesiecki to taki typowy człowiek, który ma za dużo na głowie, ma problemy i sam sobie ze sobą nie radzi, a ja tylko czekałam aż się okaże, że jeszcze pije na umór, a Laura ma typowe problemy w pracy jako kobieta, co też już nie jest jakąś nowością i jest ciągle powielane, to jednak są to postacie, które obdarzyłam wielką sympatią i myślę, że wielu czytelników będzie miało takie same odczucia.

    Ta książka to dla mnie ogromny problem, bo z jednej strony bardzo mi się podobała, a z drugiej mam jej dużo do zarzucenia. Uważam to mimo wszystko za zaletę, bo wywołuje emocje, przemyślenia i nie zostaje odstawiona na półkę i zapomniana, a jednak gdzieś tam po głowie krąży.

     Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.



1 komentarz:

  1. Czasem nawet schematycznych bohaterów można bardzo polubić.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje