30 września

Dowody zbrodni


      Hej, hej! Dzisiaj przychodzę z książką od wydawnictwa Copernicus Center Press, zapraszam dalej!     

     Sięgacie po książki true crime? Ja uwielbiam tego typu literaturę i jak tylko widzę jakąś nowość czy zapowiedź, od razu zacieram rączki. A jeszcze, gdy okazuje się, że można wyczytać wiele ciekawostek, to ja jestem kupiona. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam "Dowody zbrodni" od Copernicus Center Press wiedziałam, że spędzę z nią wieczór. Tak, jeden wieczór. I albo będę nią zachwycona, albo zwyczajnie odstawię na półkę, a zadowolona z lektury nie będę. Więc, czy była to przygoda, czy raczej naukowy, nudny bełkot?

     Mnóstwo spraw kryminalnych nie zostało nigdy rozwiązanych, a niektóre są nagle, po latach odkopywane, bo okazuje się, że mamy już technologię, dzięki której da się w końcu coś udowodnić. I w tym przypadku Gibson postanowił skupić się na takich, w których pierwsze skrzypce odegrały właśnie tytułowe rośliny. To te, które były na miejscu zbrodni, były jej świadkami, a nawet jej częścią. Wyobrażacie sobie, że kluczowym dowodem, który doprowadza do skazania za popełnione morderstwo może być mech wygrzebany z pod paznokci ofiary? Oczywiście, same w sobie potrafią być lekarstwem lub trucizną, co już samo w sobie jest fascynujące, a ich właściwości doprowadzające do znalezienia części ciał porzuconych przez sprawców brutalnych zbrodni, to dla mnie coś niesamowitego. I o tym właśnie jest ta książka, o roślinach i ich właściwościach, które mogą jednoznacznie wskazać czy ktoś był na miejscu zbrodni, czy zabił, czy zgwałcił, czy po prostu wyrządził krzywdę.

    A jeśli chodzi o to, czy jest dobrze napisana, to przede wszystkim nie jest to typowo naukowy bełkot, z którego nie da się zbyt wiele zrozumieć, ale też nie jest napisana przez autora jak dla osoby, delikatnie mówiąc, głupiutkiej. Dla mnie to była lektura, podczas której miałam wrażenie, jak by przede mną siedział ekstremalnie ciekawy człowiek, z ogromną wiedzą i opowiadający o tych sprawach z takim zaangażowaniem, że wielu mogłoby pozazdrościć takiej pasji. Dzięki temu to jedna z tych książek, które z czystym sumieniem mogę polecić, i w której według mnie, każdy znajdzie informację, o której nie miał pojęcia, która go zaskoczy i być może skłoni do poznania innych podobnych pozycji.

     Na te dwieście pięćdziesiąt stron to kawał wiedzy, którą będą się zachwycać miłośnicy true crime. A przy tym, jeśli się głębiej zastanowić może być odpowiedzią na pytanie "co przeczytać gdy chwilowo kryminałów mam dość?" - każdy miłośnik tego gatunku będzie taką pozycją zainteresowany, gwarantuję!

     Recenzja powstała we współpracy z Copernicus Center Press.


1 komentarz:

  1. Po raz pierwszy z tym tematem zetknęłam się w książce "Milcząc jak grób". To bardzo ciekawe, jak z pozoru tak nieistotne informacje mogą doprowadzić do rozwiązania zagadki.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje