28 października

Śmierć w błękitnej lagunie


      Book Evening! Po jaki gatunek najczęściej sięgacie? Macie tak, że na przykład czytacie kryminały, ale oglądacie seriale czy filmy w zupełnie innym gatunku, damy na to, romansie? Dziś opowiem Wam o książce ze zdjęcia i zdradzę Wam w jakich książkach, serialach czy filmach ja się lubię zatopić!     

     "Śmierć w błękitnej lagunie" przyciągnęła mnie okładką. Nie jest tajemnicą to, że uwielbiam sięgać po książki patrząc tylko na grafikę znajdującą się właśnie na okładce. Nie jest to wykładnik, nie jest to najważniejsze, ale mimo wszystko lubię zastanowić się, czy to kryminał, thriller, romans, a często ta treść po trafi ogromnie zaskoczyć. W tym przypadku założyłam, że będzie to właśnie powieść kryminalna, a czy tak było?

     I trzymając się tematu nastawiania się na książkę... nie lubię duetów. Kurczę no! Wolę, kiedy powieść jest autorskim pomysłem jednej osoby, bez narzucania scen, cech bohaterów, bez kompromisów i mieszanek. Według mnie to zwyczajnie nie wychodzi, ale nadal próbuję się przełamać i próbuję, próbuję, próbuję. Antologie tak, opowiadania są ok, ale nie duety. Sytuacja wygląda tak, że czasami nastawiamy się na książkę źle i miło jesteśmy zaskoczeni, a czasami zupełnie odwrotnie, bierzemy do ręki coś mocno reklamowanego, chwalonego, zapowiadającego się iście genialnie, a nie możemy przebrnąć przez ten szajs! Jak tym razem było? Już opowiadam :)

     O czym jest "Śmierć w błękitnej lagunie"? Sześcioro przyjaciół postanawia wyjechać na wycieczkę na Islandię. Przepiękne miejsce na naszej kuli ziemskiej i bardzo tajemnicze. Gejzery, lodowce, ocean. To ma być spełnienie ich marzeń i nie dziwię się, że bardzo chcieli tam jechać. Tylko że takie wyjazdy są ryzykowne i tym razem niestety również tak jest. Wybucha wulkan. Jeden z sześciorga zostaje znaleziony martwy. Pomyślicie, że to wypadek? Tylko czy przypadkiem ktoś nie chce, aby to tak właśnie wyglądało?

      Mamy tutaj grupkę przyjaciół. Podobno to jedne z najważniejszych osób w życiu, bliskie często jak członkowie rodziny. No to powiem Wam... nie tym razem. Jeśli czytaliście opis na okładce, to przykro mi to powiedzieć, ale wiecie już w zasadzie wszystko... To jedna z tych książek, po które się sięga albo w ciemno i ma się wielką przyjemność z czytania, albo czyta się opis i się wścieka, że to wręcz spojler. Tym razem był to potężny spojler i z tego powodu mam niesmak, bo wiele rzeczy mogło być zagadką, wiele można się domyślać, brnąć w nieznane, ale niestety kiedy wie się sporo rzeczy to już nie to samo.

     Tak jak pisałam wyżej, nie przepadam za duetami, bo są mieszanką, która niekoniecznie musi być dobra. Tym razem to tragiczne połączenie. Mieszanka kryminału z obyczajówką (to chyba wyszło tylko Stefanowi Dardzie i Magdalenie Witkiewicz w "Cymanowskim Młynie"). Bardzo chaotycznie napisana i widać po stylu, że nie był to zgrany duet. Tak jak by każdy pisał swoje, a później się martwili jak to złożyć w spójną całość. Po co takie coś robić? To jak zabawy na wattpad przyjaciółek w pisanie po rozdziale na zmianę. To również nie wychodzi.

     Rzadko jednak jest tak, że książka jest tak beznadziejna, że nie można z niej wyciągnąć zalet. I tutaj mam jedną. Jest nią mnóstwo podejrzanych o morderstwo, zagadka, mimo wszystko całkiem nieźle opisane śledztwo. Nawiązanie do Agathy Christie? Trochę tak i to na plus.

      Podsumowując, jeśli ta para ponownie postanowi napisać powieść, to ja po nią nie sięgnę. Tego jestem absolutnie pewna. Natomiast, myślę, że każde z nich oddzielnie mogłoby skonstruować dobrą książkę (wiem, że Pan Witold jedną poczynił, sprawdzę napewno czy jest warta uwagi). Aczkolwiek pewnie każde w innym gatunku.

     Ode mnie 5/10 gwiazdek. Nie było wielkiej tragedii, ale też bez szału.

    Wydawnictwu NovaeRes dziękuję za egzemplarz!



2 komentarze:

  1. Raczej sobie daruję czytanie tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ten duet już razem nie napiszę, pan Witold zmarł przed wydaniem książki.
    Gdyby nie spoiler na pewno czytało by się lepiej, bo zagadka była dość ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje