10 czerwca

Arsene Lupin


     Book Morning! A wiecie, dlaczego właśnie dziś chcę Wam opowiedzieć o tej książce? ;)     


     Pewnie niektórzy się domyślili, a inni nie, ale właśnie dzisiaj o tej książce Wam opowiem, bo już jutro premiera dalszej części serialu, który podbił serducha wielu osób i w tym moje, a netflix na szczęście da nam jutro wszystkie odcinki jednym rzutem i... no cóż, trzeba je jednym rzutem pochłonąć, prawda? Ale teraz o książce, która jest inspiracją dla głównego bohatera, a sama skrywa niezwykle ciekawą historię.

     Chciałam najpierw poruszyć tematy czysto estetyczne, jak to ja, sroka okładkowa widziałam tej książki ich wiele i nie tylko wydawnictwo Zysk i S-ka się pokusiło o wydanie teraz swojej wersji, ale muszę przyznać, że zdecydowanie wydali w najładniejszej oprawie graficznej i do tego w twardej oprawie. Ach! Zapomniałabym, ta naklejka odnośnie netflixa bez problemu schodzi, a nie jest na okładce nadrukowana, za co przeogromny, przewielki plus, bo można ją zdjąć i nie szpeci tej piękności na półce.

     No dobrze, już mówię o czym ta książka właściwie jest i czy warto po nią sięgnąć, bo środek nawet najpaskudniejszy może być ślicznie oprawiony. Jest to pierwszy tom przygód, jak sugeruje tytuł, dżentelmena włamywacza. Facet okrada tylko złych ludzi i piekielnie bogatych, niczym Robin Hood, pomyślelibyście, ale tu nie o to chodzi tylko o jego inteligencję, a wierzcie mi, jest paskudnie, okrutnie, obrzydliwie inteligentny i to sprawia, że z ogromną ciekawością śledzi się każdy jego krok. Właśnie w tej części poznajemy jego umiejętności i spryt, ale nie tylko, bo autor pozwala czytelnikowi zagłębić się również w jego przyszłość, dzięki czemu możemy się dowiedzieć skąd się wziął pomysł na takie zajęcie i czym kieruje się nasz główny bohater. Zatem... czemu został złodziejem? Tego już musicie dowiedzieć się sami!

     Myślę, że ilu czytelników, tylu będzie różnie nastawionych do Arsene osób, bo jedni będą czuć podziw, inni zapewne pogardę, a jeszcze inni zwyczajną zazdrość. A mnie on intryguje, choć spotkaliśmy się dopiero pierwszy raz, to poczułam ogromną sympatię, niczym do Sherlocka, którego też poznałam późno i pokochałam późno. Co w nich obu widzę? Przede wszystkim niezwykły umysł, choć każdy jest inny, to są do siebie podobni, co już w kolejnej części możecie sprawdzić, która nosi tytuł "Arsène Lupin kontra Herlock Sholmes".

    Co jeszcze znajdziecie w tej opowieści? Złych ludzi, zwykłą ludzką chciwość, zawiść, a nawet powiedziałabym taką najprostszą złośliwość. A po drugiej stronie barykady zupełne przeciwieństwo. Do tego dodajcie szczyptę oryginalnego klimatu i dostajecie na tacy książkę, którą pochłania się w jeden wieczór bawiąc się przy niej niezwykle dobrze!

     Zatem... czy polecam? Chyba nie muszę mówić ;)

     Wydawnictwu Zysk i S-ka bardzo dziękuję za egzemplarz!



1 komentarz:

  1. Mimo pozytywnej recenzji, nie czuję by była to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2019 Wystukane recenzje